Wiem, długo czekaliście. Nie miałam czasu, a teraz dopadła mnie choroba więc siedzę w domu i piszę :D Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Liczę na komentarze!
VIII Wszystko co złe, szybko wraca
Na środku ciemnej polany, stała piękna dziewczyna. Jej długie, złote loki powiewały na wietrze, zwiewna suknia idealnie podkreślała kształt jej figury, a księżyc...- Wyglądał jak kulka lodów waniliowych- mruknęłam i przewróciłam stronę, na pustą kartkę.
Starałam się zabić czas. Był środek nocy. Nie mogłam zasnąć. Miałam zbyt dużo energii. Rysowałam, co tylko przychodziło mi do głowy. Narysowałam zagajnik, w którym ćwiczyliśmy, kukiełkę, którą Max rozwalił... i Jace'a. Był taki... uroczy? Nie. Był... dużo spokojniejszy. Wyglądał tak, jakby był wyczerpany swoim istnieniem. Nie znałam jego historii... ale w końcu sama byłam sierotą. Czułam jego ból. Nie mogłam wyjść z pokoju, przez runy.
Nagle rozległ się cichy trzask. Odwróciłam się w stronę drzwi, ale wszystko było w porządku. Położyłam szkicownik na komodzie i wstałam. Wyczuwałam czyjąś energię witalną. Bardzo blisko mnie. Nagle ktoś mnie mocno objął i zakrył mi usta dłonią. Zaczęłam się szarpać, próbowałam krzyczeć, ale nic. Coś błysnęło. Ostrze. Przymknęłam powieki... i wtedy rozległ się głuchy trzask. Ktoś zapalił światło. Leżałam na ziemi. Zaczęłam ciężko oddychać. Odwróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam oszołomioną Isabelle. Podążyłam za jej wzrokiem i zamarłam.
Ten ktoś, to był Alec. Jace przycisnął go do podłogi i siedział na nim, jak to robią kolesie w rieslingu. Patrzył na niego z bólem i wściekłością. Nigdy nie widziałam takiej furii. Przytrzymał swojego przyjaciela i spojrzał na mnie troskliwie.
- Clary... nic ci nie jest?- puścił Aleca, i przybliżył się do mnie.
Odsunęłam się szybko i przywarłam do ściany. Jakby w obawie, że się na mnie rzuci.
- Nic mi nie jest- szepnęłam.
Jace zwrócił wzrok na Aleca i złożył dłonie w pięści.
- Co ty zrobiłeś, Alec?! Dlaczego się na nią rzuciłeś?!- zaczął na niego wrzeszczeć.
Alec leżał bez ruchu. Nic nie mówił. W pokoju zaległa cisza. Sztylet leżał na moim łóżku. Jeszcze chwila, a byłby czerwony od mojej krwi... Zadrżałam. Objęłam się ramionami. Zrobiło mi się zimno. Jace to zauważył. Podbiegł do mnie i otulił swoimi ramionami. Nie chciałam, aby mnie przytulał przy nich, ale było mi zimno.
- Isabelle!- zagrzmiał- Idź po ciepłe koce i coś do picia. I weź Aleca do Hodge'a.- rzucił, nie patrząc w ich stronę, ale w moje oczy.
Trochę mnie to skrępowało, ale po chwili już ich nie było. Wyplątałam się z jego objęć i usiadłam na łóżku. Zadrżałam i otuliłam się kołdrą. Opuściłam głowę i zasłoniłam się włosami. Chciałam się od tego wszystkiego odciąć.
- Zaraz wrócę- usłyszałam zirytowany głos Jace, i trzask zamykanych drzwi.
Nie poruszyłam się.
Endless. Błagam. Pośpiesz się.
Endless
- Monroe! Otwórz to okno!- krzyczała Vennis.Podniosłam się gwałtownie z łóżka i podbiegłam do okna. Otworzyłam je i odsunęłam się. Do pokoju weszła nie tylko Vennis, ale i... Vixen i Simon?! Wszyscy byli ubrani na czarno. Vixen niemal błyszczała wśród towarzystwa. Poczułam kującą tęsknotę. Jej włosy były tak samo czerwone, jak włosy Clary, kiedy była noc. Obydwie były wtedy... takie nieludzkie. Prawdziwe. Na swój sposób ,, normalne''.
No nie ma co. Fajna pobudka.
- Normalne? Żebyś ty widziała wściekłą Vixen. Pomyślałabyś, że jest w połowie faerie, albo jest spokrewniona z wielką stopą- skwitowała Vennis.
- Aż tak źle, to chyba nie jest- mruknęła Vixen.
- Mam jej pokazać? Nagrałam cię.
- Nienawidzę cię, Shepard.
- Nawzajem, Finnick.
- Dosyć- ucięłam i spojrzałam na nich ze zirytowaniem- Czego tu chcecie?
Simon podszedł do mnie ostrożnie i ujął moją dłoń.
- Raphael powiedział, że mamy do niego przyjść, więc przyszliśmy też po ciebie. Ubraliśmy się na czarno, aby nie zwracać na siebie uwagi- wytłumaczył.
- Bardziej wyglądacie jak jacyś bandyci, którzy planują skok na bank- zauważyłam i wyszarpałam rękę z jego uścisku. Nadal mu nie wybaczyłam.
On jedynie westchnął i odszedł za Vixen. Miał spuszczoną głowę. Niech czuje się winny. Należy mu się.
Vennis pokręciła głową i spojrzała na mnie niby ,,karcąco''. Nie mogła ukryć, że lubiła Simona. Nie, żeby była w nim zakochana czy coś. Po prostu miała do niego... pewien szacunek. Nie wiedziałam dlaczego. Nigdy mi tego nie wytłumaczyła. Mam nadzieję, że to niebawem zrobi.
- To przebierz się.- Vixen pokazała na łazienkę.
Posłusznie weszłam do łazienki, wcześniej zabierając ze sobą czarny top i krótkie czarne spodenki. Przebrałam się i rozpuściłam włosy. Szybko wyszłam z łazienki i kiwnęłam głową w stronę okna.
- Idziemy do Dumort.- kazałam.
*****************************************************
- Nie rozumiem, dlaczego Raphael mieszka w takiej...
- Norze? Dziurze?- dokończyła za Simona Vixen.
- Bardziej to mi przypomina te nawiedzone domy z horrorów- przyznałam.- Brakuje tu tylko pajęczyn. No i duchów.
- Przecież ten hotel jest nawiedzony, ale nie przez duchy tylko wampiry.- zaśmiała się Vennis.- Taka mała odmiana. Może nakręcimy własny horror? ,, Hotel wampirów'' albo ,, Nawiedzony hotel''. Może zdobędziemy Oscara?
Vixen i Simon spojrzeli po sobie, a ja jedynie wzruszyłam ramionami. Na samym początku naszej znajomości miałam ją za szaloną. Zwariowaną Vennis. Każdy ją miał za dziwadło: chodziła w słuchawkach i z ciemnymi okularami jak ta Ever z sagi ,,Nieśmiertelni'' Alyson Noel. Potem jednak poznałyśmy z Clary jej sekret i zaczęłyśmy się z nią kolegować. Może nawet jesteśmy przyjaciółkami. Nie wiem, jak określić naszą więź: siostrzaną, ale i koleżeńską. Simon i Vixen dowiedzieli się o wszystkim ostatni, ale się z tym pogodzili. Ledwo, ale jakoś, choć mieli do nas trochę pretensji.
- Na co czekamy?- spytałam.
- Musimy czekać na jakiegoś wysłannika. Nie możemy wkroczyć na ich teren, bez zaproszenia. Sami nas muszą wprowadzić. Zasada przymierza- wyjaśniła Vennis.
- Myślałem, że ciebie przymierze nie obowiązuje.- przyznał Simon- No wiesz, skoro teraz jesteś podziemną, a nie łowczynią...
- Mimo, że mnie wyrzucili, nadal mam w sobie krew Clave. Jestem tym związana na całe życie, mimo, że mnie wyrzucono. Ale szczerze, wolę to życie od tamtego, gdy byłam łowcą. Teraz mam spokój, a wcześniej nic tylko walka i walka.
- To musi być ciężkie. To całe życie nocnych łowców- zauważyłam.
Pokręciła głową i westchnęła.
- Wasze życie. Życie podziemnych, także nie jest usłane różami, nieprawdaż?- zauważyła.
I tu miała rację. Ciągły strach przed śmiercią, nie był lepszy od bezustannej walki. W zasadzie to była jedyna rzecz, która łączyła podziemnych z łowcami. Czasem naprawdę mnie irytowała ta wojna podziemni vs łowcy. I tak nikt nigdy nie wygrał.
- To jednak może się zmienić.- powiedziała Vennis- W jednej z ksiąg, z których się uczyłam, gdy byłam jeszcze małym łowcą, krąży ,,legenda'', o tym, że jeżeli pojawi się na przykład potężny przedstawiciel podziemnych, wtedy łowcy będą zgubieni. Tak jak w tej książce Lauren Kate ,,Upadli''. Tam było, że potężny anioł może przechylić szalę na stronę nieba albo piekła. Tam był Daniel, a tu nie wiadomo. Tu jest ta sama filozofia tylko, że: nie wiemy, kto to będzie i jakie to będzie miało skutki, dla rasy, która będzie zgubiona. Równie dobrze, ten ktoś może tylko usunąć złych, a zostawić dobrych. Nigdy nic nie wiadomo.
- Ten świat to w ogóle jedna, wielka niewiadoma- stwierdziłam.
Vennis przytaknęła.
Nagle coś jakby upadło z całej siły na ziemię. Zdążyłam mrugnąć okiem i po chwili przed nami stał jeden z wampirów: o długich do ramion jasnych włosach i czarnych oczach. Jak wszystkie wampiry, był oczywiście zniewalająco piękny, ale teraz nie zwracałam na to uwagi. Musiałam szukać Clary.
- Raphael kazał mi po was wyjść- oznajmił beznamiętnym głosem- Musimy wejść przez piwnicę.
- A dlaczego? Mogę was podrzucić- zaproponowałam.
Simon i Vixen spojrzeli na mnie zdumieni, ale Vennis wiedziała, o co mi chodzi. Sama miała naszego ,, asa''. W zasadzie parę ,, asów''. Obydwie zaczerpnęłyśmy powietrze i usłyszałyśmy jakby łaskotanie. Skrzydła zostały uwolnione. Nasi towarzysze spojrzeli po sobie zdumieni, a my uśmiechnęłyśmy się do siebie.
Nasze skrzydła różniły się. Jej były szerokie i srebrno-złote jakby były zrobione z tkaniny, z której robi się suknie na bale. Moje były granatowe i w miarę duże, ale mniejsze od skrzydeł Vennis. Mimo to, potrafiły rozwijać ogromne prędkości. Kto powiedział, że małe nie może być szybkie?
Mimo niechęci, wzięłam Lewisa za ręce i wystrzeliłam w górę. Miałam ogromną siłę, a wampirek nie był dla mnie dużym ciężarem. Za sobą słyszałam skrzydła Vennis, która trzymała Vixen. Dorównała mi tempem i kiwnęła głową w stronę rozbitego okna, które było na najwyższym piętrze hotelu. Tam musiał być Santiago i jego banda. Wlecieliśmy przez okno i z wdziękiem opadliśmy na ziemię. Santiago już stał ze swoimi sługusami i na nas czekał. Był taki jak go pierwszy raz zobaczyłam: przystojny, zniewalający i tajemniczy. Nic się nie zmienił.
Przystanęliśmy obok nich. Ja i Vennis schowałyśmy skrzydła. Simon wyszedł na sam środek przestrzeni, która nas dzieliła od klanu. Uśmiechnął się serdecznie i wyciągnął rękę do Raphaela.
- Raphael. Dawno cię nie widziałem, zresztą jak moje towarzyszki. Przedstawię was: ruda to kuzynka Clary, Vixen.- wskazał na Vixen, a ona jedynie kiwnęła głową na powitanie- Vennis Shepard, upadła. Jest po naszej stronie, więc nie obawiajcie się jej- dodał, gdy wampiry zaczęły warczeć. Pewnie się bały, że Vennis jest szpiegiem. Uśmiechnęła się niewinnie i pokręciła głową.- A tu jest Endless, którą z pewnością znasz. Bywała tu razem z Clary.
Raphael zmierzył nad od stóp do głów i uśmiechnął się tak, aż wystawały mu ostre kły. Przeszedł mnie dreszcz, który zawsze się pojawiał, gdy widziałam kły. Reszta klanu patrzyła na nas z zaciekawieniem, ale jednocześnie pilnowała Raphaela. Bali się o swojego przywódcę.
- Witajcie. Rzeczywiście Simonie, dawno się nie widzieliśmy, a co do twojej uroczej towarzyski Endless, to znam ją. Vennis możesz czuć się tutaj komfortowo. Wybacz za uprzedzenia wobec ciebie. Pierwszy raz widzimy kogoś, kto odszedł z Clave- Raphael zwrócił się słodkim głosem do Vennis.
- Rozumiem wasze uprzedzenia, ale nic nie poradzę na to kim jestem- wzruszyła ramionami.
- Oczywiście, Vennis. Bądź pewna, że mój klan będzie cię dobrze traktował. Witaj moja Endless- podszedł do mnie, omijając Simona, wziął moją rękę i ucałował- Piękna jak zawsze i kusząco pachnąca. Nic się nie zmieniłaś.
- To samo mogę o tobie powiedzieć- starałam się, aby mój głos się nie załamał.
Raphael kiwnął mi głową i tym razem stanął przy Vixen, która stała niewzruszona i starała się zachowywać spokój. Wampir przez chwilę jej się przyglądał i ukłonił się nonszalancko. Starał się pokazać, że jest gentlemanem.
- Witaj, Vixen. Miło mi cię tu widzieć. Przykro mi z powodu twojej kuzynki. Clary była i jest dla mnie ważna. Zrobię wszystko, aby ją uwolnić- obiecał i odszedł z powrotem do swojej grupy- Więc macie jakiś plan? Jak możemy wam pomóc?
- Wasza pomoc jest niezbędna, tak samo jak innych. Zacznijmy rozmawiać o naszym planie.- zaczęła Vennis.