wtorek, 25 września 2012

Rozdział VI

Widzę, że czekaliście na rozdziały. Szczerze: miałam nic nie dodawać. Tak patrzyłam czy ktoś czyta, ale nikt nie dał znaku życia i pomyślałam sobie ,, Jest sens ciągnąć to dalej"? Teraz zobaczyłam, że jedna osoba czeka, więc pomyślałam, że może przynajmniej dla kogoś piszę, bo szczerze: czułam, że nikt tego nie czyta. Zero komentów, nowych obserwatorów... sama nie wiedziałam. Dodam jednak rozdział. Jeżeli chcecie kolejny rozdział wystarczy, że mi o tym powiecie, bo tak to nie wiem, czy warto dalej pisać czy nie. Tak na przyszłość, o ile ten blog dotrwa :D
No to już koniec, mojej super ,, przemowy''. O to i nowy rozdział. 
VI Plan
Endless
- W co wyście się wpakowały?! Lisica naprawdę mnie czasem irytuje, tym swoim poświęceniem-przyznała Vixen, nerwowo przechadzając się po pokoju.
  Nie udało mi się z nią porozumieć. Blokada. Więc wieczorem poszliśmy do kuzynki Clary- Vixen. Mieszkała na Madison Avenue, w jednym, z bloków mieszkalnych- tam gdzie wcześniej mieszkali państwo Fray. Clary uwielbiała Vixen, ale nie chciała zbytnio do niej przychodzić. To miejsce przywoływało jej przykre wspomnienia. Rozumiałam ją. 
  W każdym razie, Vixen była taka sama jak Clary- z tym, że po pierwsze: miała ciemne oczy i to, że była buntowniczką. Na każdy problem, szukała rozwiązania. Ta sytuacja nie była wyjątkiem. Nerwowo przygryzała wargi i chodziła po pokoju. Nie dziwiliśmy się jej.  Clary była jej jedyną, prawdziwą krewną. Kochała ją jak siostrę. Bała się o nią, choć Clary miała trochę więcej oleju w głowie niż ona. 
  W końcu nie wytrzymałam. Poderwałam się z kanapy, na której siedzieliśmy z Simonem i złapałam ją za ramię, zanim zdąrzyła się znowu obrócić.
- Pomożesz nam? Podobno jesteś świetna w tropieniu. 
  Spojrzała na mnie zdziwiona i ścisnęła moją dłoń, na swoim ramieniu.
- Oczywiście, że wam pomogę. Leonell pewnie też? Bardzo ją lubił- zauważyła.
- To prawda. Za godzinę mamy u niego być- wtrącił Simon.
  Pokręciła głową, ze zrozumieniem.
- Okej. Mamy mało czasu. Jeżeli Leonell naśle demony, wtedy wszyscy ucierpią i nie uwolnimy lisicy.- zaczęła się zastanawiać i znowu chodzić po pokoju. Wzięłam dłoń z jej ramienia i opadłam na kanapę, obok Simona.
- To, co robimy?- spytałam rozpaczliwie.
- Nie wiem- potrząsnęła swoją czerwoną grzywą, boleśnie przypominającą Clary- Clarissa potrafi być bardzo sprytna. Stąd ma ksywkę lisica. Musiała coś wykombinować. Pamiętam, że, gdy miałyśmy siedem lat złapała wampira, który chciał wypić krew z jakiejś kobiety i go o mało nie zabiła. A on był dużo silniejszy i inteligentniejszy od niej. Mimo to, ona była sprytniejsza. Ale wracając: musiała coś wymyślić. Gdybym znała jej plany!- klasnęła w dłonie, aż podskoczyliśmy na kanapie- Mogłybyśmy wtedy połączyć siły i nic by nie zostało z tej dziury, gdzie ją trzymają! Muszę wiedzieć, na jakim gruncie stoimy. Wystarczy jeden błąd, aby wszystko trafił szlag. 
- Spróbuję się z nią porozumieć- westchnęłam i skupiłam się.
  Clary...Moc pulsowała we mnie. Słyszałam śmiech, płacz,  krzyk... I...grę na gitarze? Czy ja widzę rysunki? Clary!
- Clary, Clary!- krzyczałam w sobie.
  Otworzyłam oczy. Byłam na łące, usianej czerwonymi kwiatami, niemal tak płonącymi jak włosy Clary. Nie było widać słońca, tylko czarne niebo. Leżała na ziemi, ubrana w czarny top i jeansy. Top był na nią za duży, a jeansy niemal na niej wisiały. Miała otwarte oczy. Przy ręku  trzymała swoją granatowo-pomarańczową gitarę- prezent od Magnusa na dwunaste urodziny. Była blada, smutna. Na jej twarzy było widać cierpienie. Byłam w jej umyśle. Widziałam jej odbicie emocjonalne. Podbiegłam do niej i obejrzałam. Nawet się nie ruszyła. Gitara była uszkodzona. Jedna ze strun pękła.
- Clary. Lisica. Lisi. Obudź się- szeptałam- Naprawię twoją gitarę- wyjęłam ją z jej ręki i obejrzałam.
  Łatwo to było naprawić. Chwyciłam palcami pękniętą strunę i skupiłam moc w dłoniach. Struna zaczęła się naprawiać... aż w końcu była cała. Nie zauważyłam, że Clary już siedziała przy mnie. Wyglądała jak duch: oczy były podkrążone, zbladła. Jej ręce drżały. Z uśmiechem podałam jej gitarę. Zagrała raz...i potem znowu, aż zaczęła grać Paramore-crushcrushcrush. Śmiała się tak jak wtedy, gdy miała dziesięć lat i pierwszy raz zagrała całą piosenkę. Była to piosenka 30 Second To Mars- the kill. Spojrzała na mnie nieśmiało i odłożyła gitarę.
- Potrzebuję waszej pomocy- szepnęła.- Czy Vixen już o wszystkim wie?
- Tak. Leonell chce nam pomóc. Niedługo do niego idziemy. Masz jakiś plan?
- Tak. Zdobyłam przyjaciela, małego Maxa. Mogę mu zaufać. Dba o mnie. Gdyby nie on, byłabym wymizernowana- przyznała.
  Przyjrzałam się jej i skrzywiłam lekko.
- Jesteś taka. Sorry, ale taka prawda.
  Westchnęła ciężko i wzruszyła ramionami.
- Na niektóre rzeczy nie ma wpływu. Jego rodzeństwo mnie nienawidzi. Chcą mnie użyć, do wabienia demonów.- wzdrygnęła się- U nich są także inni więźniowie. Mam plan. Jestem w pokoju, a nie celi. Użyli runów na drzwi i okna, ale nie na ściany, a są bardzo kruche. Mam wyjście na dach. Łatwo zrobię dziurę przez którą przejdę, ale chcę także uwolnić innych więźniów. Ja czuję  ich agonię!- potrząsnęła mną- Mam plan, ale trzeba chwilę nad nim popracować. To jestem ja. Nie ta emocjonalna! Śpię. Jesteś w moim śnie- przyznała- Proszę, sprowadź tu następnym razem Vixen! Powiedzcie Leonell'owi, żeby zebrał jak najwięcej doświadczonych istot. Jak się trzyma Magnus?
- Słabo. Leonell chce ci pomóc. A i Magnus wie o tobie i Santiago- przyznałam.
- Co?- spojrzała na mnie pierw zdziwiona, a potem wściekła, aż oczy jej rozbłysły z gniewu.
  Przeczesałam palcami włosy i spojrzałam na nią nieśmiało.
- Przeczytał to z moich myśli.-wyjaśniłam- Zapomniałam, że to potrafi. Leonell powiedział, że widać było, że podobasz się Santiago. Powiedział, że dobrze, że nie odwzajemniłaś jego uczuć, a ja pomyślałam, że z nim chodziłaś, a Magnus to wyłapał. Był jedynie zły, że mu nie powiedziałaś.
- Serio?- zrobiła jedną, z tych swoich śmiesznych min. Pochyliła głowę i spojrzała na nią spod przymrużonych powiek. Jak piesek.
- Tak- parsknęłam śmiechem- Tyle hałasu o nic.
- Ja...- przerwała i gwałtownie zaczerpnęła powietrza. 
  Padła na ziemię i zaczęła się krztusić. Jakby nie mogła oddychać. Zaczęła się rozmywać. Straciła kolor. Wszystko zamieniało się w proch i leciało z wiatrem. Budziła się. Pochyliłam się nad nią i trzymałam ją za policzki.
- Przyjdź z Vixen!- wykrztusiła i... rozpłynęła się w powietrzu.
  Niebo zaczęło się rozświetlać. Czas na mnie. Po chwili walnął mnie potężny piorun z nieba...

- Endless!- krzyczał do mnie Simon.
  Otworzyłam oczy. Leżałam na kanapie u Vixen, a nade mną pochylał się Simon. Byłam cała spocona i dostałam dreszczy. Moc zaczęła wracać do punktu wyjścia. Czułam mrowienie, w całym ciele. Delikatnie podźwignęłam się do pozycji siedzącej. Simon ujął moją rękę i spojrzał na mnie zmartwiony.
- Clary...
- Ma plan. Gdzie Vixen? Muszę z nią pogadać. Przekaż Magnusowi, że zaraz będziemy i pojdziemy do Leonell'a. Sprawa jest grubsza niż się wydaje.

3 komentarze:

  1. Przeczytałam twoje opowiadanie. Jest niesamowite. Pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Woow ;D Super ... i te nowe postacie . Tu nie chodzi o samą fabułę tu chodzi o twój styl pisania !! ;3 Jesteś niesamowita !! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna pisownia i gramatyka pisz dalej dziewczyno! :)

    OdpowiedzUsuń

Lepiej tego nie rób!tluczone_szklo.ogg

Obserwatorzy