poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział IX

Sorry, że tak długo na mnie czekacie. Nie ma na mnie usprawiedliwienia i sorry. A i do Anonimowego: ja piszę dla siebie, ale chcę jednocześnie zobaczyć, czy moje pisanie coś znaczy, bo nie chcę, abym pisała i nic potem nie osiągnęła. Z tego głównie chcę żyć w przyszłości, a nie wiem czy się nadaję. Przecież jest miliony nieodkrytych pisarzy, a ja nie chcę pisać na marne. Dlatego założyłam ten blog i jeszcze inny, aby zobaczyć czy moje pisanie ma sens.
Miło, że nowym na blogu się podoba. Staram się pisać szybko jak mogę i kiedy mam czas, a teraz nie mam zbyt dużo wolnego czasu, a do tego ten blog plus jeszcze jeden. Więc wiecie, ledwo wyrabiam, ale jestem czasem usatysfakcjonowana z moich osiągnięć. I mam nadzieję, że coś odniosę z pisaniem.
Okej, o to i kolejny rozdział.

IX Plany
- Jak to?! Niemożliwe! Krokodyle nie żyją w kanałach!- zaprzeczył Max, kręcąc głową ze śmiechem.
- Uwierz mi, że tam są. Sama je widziałam. Kiedyś je sfotografuje i ci przyniosę zdjęcia. To jeden z mało znanych faktów: krokodyle żyją w kanałach.- powiedziałam stanowczo, opatulając się kocem.
  Po zajściu z Alec'em siedziałam w salonie wraz Max'em na kanapie. Max błagał Hodge'a, aby dał mi kilka kocy i je dostałam wraz z kubkiem parującej, gorącej czekolady. Wszyscy łowcy byli w sali treningowej, a ja siedziałam z Max'em i próbowałam nie myśleć o tym zdarzeniu. Czego chcą ode mnie Isabelle i Alec? Dlaczego jestem dla nich aż tak uciążliwa? Okej, jestem demonem, oni je zabijają, ale jestem też w połowie człowiekiem. Też mam uczucia, a oni zachowują się jak roboty. Nie mogłam nawet sobie wyobrazić, że Max będzie taki jak on. Tak bardzo chciałam z nim pogadać i zabrać go do Magnusa, ale nie mogłam. Czułam, że cały czas jestem obserwowana. Miałam związane ręce, przynajmniej do czasu następnej rozmowy z Endless.
  Za drzwiami rozległy się głośne krzyki. Max i ja drgnęliśmy ze zdziwienia. Sprzeczali się o coś i to naprawdę zajadle. Czułam to. Przyłożyłam ucho do ściany i zaczęłam w skupieniu nasłuchiwać:
- Co ty wyprawiasz, Alec?!- rozległ się krzyk Waylanda- Nie  rozumiem cię. TO JEST DZIEWCZYNA, a nie worek treningowy!
- Mówisz tak, bo ją lubisz!- odparł Alec i walnął w któryś z mebli, aż zatrzeszczało coś- Szukasz kolejnej dziewczyny do podrywu! Ile ty już ich miałeś?! Z dwanaście?! Z każdego gatunku! Zaliczyłeś wszystkie jako swoje dziewczyny poza demonicami! Czy ty bawisz się w jakiegoś casanowę!? Ta dziewczyna nigdy nie powinna żyć! Powinno się stać z nią to z resztą! Powinna umrzeć! Jest zmorą tego świata, tak samo jak jej pobratymcy!
  Zmorą?! Na to słowo wyprostowałam się, czerwona z gniewu i zacisnęłam palce w pięści, żałując, że nie mogę rozgnieść kości Lightwood'om. Przysięgam na Anioła, gdy się uwolnię, nie popuszczę tego płazem. I innych czynów także. Strzeż się Alec. Strzeż się Isabelle.
- Alec ma rację!- usłyszałam Isabelle- Hodge, dlaczego jej bronisz?! Weźmiemy Maxa z dala od niej i zrobisz coś, aby cierpiała. Albo my to zrobimy. Aby nigdy więcej nie zbliżyła się do małego. Musimy go chronić za wszelką cenę, a życie jednego demona nie jest warte tyle co życie łowcy- powiedziała zimno.
  Przemógł mnie gwałtowny dreszcz. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, a łowcy niestety słynęli ze swoich bolesnych tortur, od których tylko chciało się umrzeć. To mój koniec.
  I wtedy poczułam ból w kościach. Jakbym żywcem płonęła. Moje ręce zrobiły się całkiem czerwone i pokryły się czarnymi plamami, które na moich oczach zaczęły pojawiać się na całych ramionach. Dostałam ostrego ataku mdłości, aż skuliłam się i złapałam za brzuch. Z trudem utrzymywałam w żołądku wypitą czekoladę. Max podbiegł do mnie i zaczął mną potrząsać za ramiona. Pokręciłam słabo głową, a świat przed oczami zaczął się rozmazywać. Czułam, że staczam się w nicość.
- Clary! Clarissa!- wrzeszczał Max, na cały głos- Co się dzieje?! Powiedz mi! Błagam nie mdlej!
  Nie mogłam jednak się utrzymać. Nogi miałam jak z waty i cała zdrętwiałam, aż spadłam z kanapy na podłogę. Poczułam ból głowy, ale to było nic z płomieniem, który zaczął się we mnie tlić. Łzy zaczęły płynąć mi z oczu i opadłam w nicość.
Endless
- Nie możemy zostawić tych więźniów?- spytał ze znudzeniem Raphael- Przecież ona nawet ich nie zna i nie jest im nic winna.
- Wiesz, że Clary jest przywiązana do swojego gatunku i będzie miała wielkie wyrzuty sumienia, jeżeli ich nie uwolni.- zaprotestowałam.
- A poza tym, jeżeli ich uwolnimy, zyskamy więcej ,, żołnierzy'' do walki z Nocnymi Łowcami.- wtrąciła się Vennis i zaczęła chodzić po pomieszczeniu, nie tracąc kontaktu wzrokowego z Raphaelem- Więc jest dla nas korzyść i to wielka. Potrzebujemy przecież każdego, aby zwalczyć łowców. Byłam nim przez wiele lat i wiem, że wszyscy są świetnie wyszkoleni. Wygranie z nimi to niełatwe zadanie i w zasadzie nikomu się nie udało, a było wiele buntów.
- A skąd możemy mieć pewność, że możemy na ciebie liczyć- odezwał się jeden z wampirów, którego rozpoznałam. Zaco.
  Vennis w oka mgnieniu znalazła się za Zaco i złapała go za gardło. Ten próbował się wyszarpać z jej uścisku, ale na próżno. Ta dziewczyna potrafiła powalić chyba każdego. Raphael chciał skoczyć na nią, ale go złapałam za rękaw i powstrzymałam. Znałam Vennis i wiedziałam, że ona nie chce mu nic zrobić. Tylko jak to mówiła ,, nauczyć go dobrych manier''. Przycisnęła Zaco do ściany i nie krępując się naszą obecnością, przybliżyła swoją twarz do jego i zaczęła go ilustrować wzrokiem.
- Jak masz na imię?- wyszeptała słodkim tonem.
- Za... Zaco- odparł niepewnie chłopak. Nie widział co myśleć, o zachowaniu upadłej.
- Posłuchaj bambino. Mam cierpliwość, ale jest ona na dosyć niskim poziomie. Cały czas nic tylko to samo pytanie. Bla, bla, bla. Głupie gadanie. W każdym razie: nie wiesz jak wyglądało moje życie i nie masz prawa mnie oceniać- warknęła i odsunęła się od niego.
  Chłopak popatrzył na nią zszokowany i czym prędzej schował się za klanem, wyraźnie bojąc się dziewczyny. Vennis posłała w jego kierunku szyderczy uśmiech i stanęła obok mnie, pogwizdując wesoło, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Raphael zmarszczył czoło i pokręcił głową z rozbawieniem, pomieszanym ze strachem i szacunkiem dla Shepard.
- Vennis... a powiedz nam. Od dziecka byłaś wychowywana jako Nocny Łowca. Dlaczego chcesz walczyć przeciwko własnemu gatunkowi?
- Ja nie chcę walczyć przeciwko łowcom, ale Clave. Jest słabe i nieudolne, zmieniało nas w bezmózgie istoty. Wpajano nam, że to jest nasze przeznaczenie. Aby zabijać demony i to głównie doprowadziło do tego, że nie jesteśmy zbyt licznym ,, gatunkiem''. Nasze życie to było piekło. Nic tylko niekończąca się walka, ale po co? Okej, dla ludzi- dodała, widząc moją zdezorientowaną minę- Ale pomyślcie! Ruszcie tymi mózgami, jeżeli je macie! Nie wszystkie demony są złe, ale muszą takie być, bo odbieramy im prawo do życia. Są demony złe, które trzeba niszczyć, ale są też te dobre, które zachowują równowagę i chcą żyć. Niestety ta równowaga, jest zaburzona przez ludzi Clave, którzy nam wmawiają, że powinniśmy zabijać wszystkie demony, bez wyjątku. Wielu z was miało pewnie dzieciństwo, upływające na braku zajęć i odpoczynku. Ale my pracowaliśmy, uczyliśmy się zabijać, ale równocześnie zabijano w nas człowieczeństwo. Od dziecka byłam inna. Starałam się pozostać sobą. Był taki okres w moim życiu, gdy o mało nie stałam się tym potworem, ale obudziła mnie pewna czarownica, która uświadomiła mi błędy Clave, który odbijają się na wszystkich łowcach. Dlatego byłam odmieńcem. Myślałam, że może dorosnę, przetrwam, znajdę męża i urodzę dzieci, które nie będą uczyły się zabijać, ale żyć jak normalni ludzie, mimo swojej odmienności. Ale... Endless znasz tą historię. Oskarżono mnie o spiski z demonami, a ja nie spiskowałam. Starałam się przejść przez to piekło i ułożyć sobie życie. Teraz jednak, zostawiono na mnie klątwę i nie mogę żyć normalnie. Nie mogę żyć,  bo boję się o zemstę Clave na moich najbliższych. Zamierzam skończyć z ich rządami. Nie będę uczestniczyła w rzezi niewinnych, ale zamierzam zmieść Clave z powierzchni ziemi. Wy także w głębi serca nie chcecie zabijać łowców, ale chcecie zniszczyć słabe Clave raz na zawsze i wprowadzić porządek. Przecież żyjecie jakoś z likantropami i wilkołakami- zwróciła się do Raphaela- No co prawda, w niezbyt pokojowych stosunkach, ale jednak. Tak samo, może być z łowcami. Okej, Nocni Łowcy będą zabijać, ale przynajmniej tych co trzeba. Nie tych, co są niewinni. Przecież czy źli też was nękają. Nie tylko ludzi.- zauważyła i ukłoniła się teatralnie, kończąc swoją przemowę.
  Wszystkich zamurowało. Takiego wystąpienia się nie spodziewaliśmy, a Vennis miała rację. teraz dała nam do myślenia. Sam problem nie tkwił w istnieniu Nocnych Łowców, ale w istnieniu Clave. To oni byli powodem tych wojen i fałszywych porozumień. A gdyby była stabilna rada, która zaprowadziłaby prawdziwy pokój? Nie byłoby tego fałszywego pokoju, który swoją drogą jest irytujący i męczący i może żylibyśmy bez strachu o własne życie...
  Ale teraz musieliśmy się zmierzyć z rzeczywistością.
  Jako pierwsza otrząsnęłam się z szoku i wystąpiłam z naszego szeregu.
- Raphael, Vennis ma rację. Ale teraz musimy uwolnić Clary. Czy możemy liczyć na waszą pomoc?- spojrzałam na zgromadzony klan- Wiem, że Camille może się nie długo pojawić. Jeżeli nam nie pomożecie  poszukamy kogoś innego...
- Pomożemy wam- przerwał mi Raphael i kiwnął głową w stronę klanu- Już wcześniej, przed waszym przybyciem to omówiliśmy. Vennis niewątpliwie ma racje, ale o tym pogadamy później. Teraz trzeba się skupić na Clary. Vennis?- wampir odwrócił się w stronę upadłej.
- Plan jest prosty. Wchodzimy tajnymi wejściami, których na szczęście mam mapkę i wam na jutro przyniosę. Uwalniamy więźniów i odbijamy Clary. Clary chce wziąć ze sobą małego chłopca, Maxa. To równy dzieciak i możecie mu zaufać. Clary spróbuje zrobić sobie wyjście i wydostanie się na zewnątrz, a my ją zgarniemy. Leonell nam pomoże. Pytamy się jeszcze Królową Jasnego Dworu o pomoc, ale wątpię, że będzie nam chciała pomóc za darmo. Nie znoszę faerie- przyznała z przekąsem i wróciła do tematu.- Na razie Endless spróbuje rozeznać się w całej sytuacji. Ja też zdobędę informację...
- A skąd?- spytała Vixen, która dotąd trzymała się z tyłu.
  Vennis westchnęła niecierpliwie i machnęła ręką.
- Endless powinna się domyśleć od kogo. Od dupka Waylanda, którego pewnie nie znacie...
- Jace'a?!- krzyknęła jedna z wampirzyc, Anne.
  Pokiwałam głową zdziwiona, a Vennis zaśmiała się lekko.
- Niech zgadnę. Byłaś jego dziewczyną? Współczucie dla ciebie, kochana. Wayland  to taki...
- Daj spokój. Później go po obrażasz, kimkolwiek on jest- wtrącił Simon.
- No to, co? Sprawa załatwiona?- spytała Vixen- Jutro dopracujemy plan i uderzymy?
- Nie jutro. Jutro niestety mam patrol. Ktoś się kręci w okolicy i morduje wampiry z okolicznych klanów. Musimy sprawdzić, kim oni są. Simon, mam nadzieję, że możemy na ciebie liczyć?- zwrócił się Raphael do Lewisa.
  Simon kiwnął głową na znak, że się zgadza i podali sobie ręce. Nawet nie spojrzałam w oczy wampira, nadal zła za jego zachowanie. Vixen poklepała mnie po ramieniu i uśmiechnęła się pocieszycielsko.  Zawsze starała się wszystkich pocieszać.
- To koniec spotkania. Zaraz sobie odpoczniesz, Endless. Prawda, Vennis?- zwróciła się do dziewczyny.
  Vennis nałożyła na oczy ciemne okulary i uśmiechnęła się figlarnie.
- To koniec. Miło było, ale lecimy. Spotkamy się za dwa dni, pasuje?
- Dobrze. Będziemy czekać- kiwnął nam Raphael na do widzenia- Wyprowadźcie ich.

4 komentarze:

  1. Hehe och Jace xD Super rozdział jak wszystkie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z przedmówcą. Rozdział zajefajny. Mam nadzieję, że Clary nic nie będzie i uwolnienie się uda.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny rozdział.tylko troche krótki :D To dobrze że chcesz zostać pisarką bo całkiem nieźle ci idzie :P. czekam niecierpliwie na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z Oceny-Legilimens.
    Czat OL nie służy do zadawania takich pytań, jest otwierany dość rzadko i tylko w celach integracyjnych. Co nie zmienia faktu, że na ten moment czuję się, jakby literki mi się w opisie porozlewały, albo jakby moja klawiatura robiła kleksy. Poważnie - czy ja piszę niewyraźnie? Poruszyłam kwestię fantastyki i jak dla mnie jest ona całkiem czytelna. Jedyną kategorią, którą bym wzięła, są duchy, ale duchy, nie demony! Ewentualnie Hari Portier. Co do innych fandomów, prosiłam zapytać. I masz wyniki nie zapytania: o Mieście Kości wiem tyle, co nic. Proszę o wybranie innej oceniającej, bo czytanie wikipediowych streszczeń naprawdę nie jest czymś, na co chciałabym poświęcać swój czas.

    Pozdrawiam, emilyanne.
    PS. Byłam święcie przekonana, że kangury żyją w Australii...

    [Emilyanne szwankuje weryfikacja obrazkowa, dlatego użyczyłam jej swojego konta]

    OdpowiedzUsuń

Lepiej tego nie rób!tluczone_szklo.ogg

Obserwatorzy