Clary
- Trafiony!- krzyknęła triumfalnie Sky, gdy po trzydziestej próbie trafiła strzałą w sam środek jabłka, nabitego na pal.
Vennis sprzedała nam to jako tradycyjną zabawę Nocnych Łowców, która ma wyrabiać celność i zręczność. Postanowiłyśmy, że to zrobimy i urządzimy nietypowe ,,babskie zabawy'' w lesie Dimgeit, żeby nie było żadnych ofiar,( a z naszym szczęściem wszystko jest możliwe). Nie powiem, fajna rzecz, a jeszcze lepszy jest widok wkurzonej Endless, która od pięciu minut nie może trafić w swój cel tylko pobliskie drzewa. Uwielbiała strzelać z łuku, ale dla utrudnienia, Vennis dała nam zaczarowany, dzięki czemu w rękach przechylał się to w jedną stronę, to w drugą. Ven niemal rozłożyła się na głazie ze śmiechu, gdy Endless kopnęła łuk i przy okazji uderzyła się ręką w twarz, a ja i Sky stałyśmy przy drzewie, i chichotałyśmy jak kretynki. Endless spiorunowała nas spojrzeniem, jednocześnie pocierając ręką czerwony policzek. To jeszcze bardziej nas rozśmieszyło.
- To ile jej dajemy punktów?!- spytała się Vennissa.
- Trzy na dziesięć!- krzyknęłyśmy chórem.
Endless puściła wiązankę przekleństw pod nosem, choć sama także chichotała i wskazała ręką na broń.
- Okej, Clary. Zobaczymy czy trafisz za pierwszym razem. Założę się o dwie gałki lodów czekoladowo-truskawkowych u Backersa, że spudłujesz.
- Zakład stoi- uścisnęłyśmy sobie ręce.
Zważyłam łuk w dłoniach i chwyciłam strzałę z kołczanu leżącego na ziemi. Broń była bardzo lekka, przez co jeszcze bardziej podana na czar, ale to chyba nie jest aż tak trudne, co nie? Byłam pełna podziwu dla Ven, która bez problemu trafiała w sam środek celu. No cóż, pewnie grała w to z tysiąc razy i szybko załapała o co chodzi. Powinna mieć tytuł anielicy-wojowniczki.
- Pierwsze podejście- gwizdnęła Ven na znak, że mogę już celować.
Szybko napięłam strzałę na cięciwę i wycelowałam. Właśnie wtedy łuk zaczął drżeć w moich dłoniach i się pochylać jak wąż przez co miałam utrudnione zadanie. Okej, nic dziwnego, że Endless nie trafiła, ale jak się to udało Sky?! Ta dziewczyna a) oszukiwała lub b) miała niesamowity refleks i celność.
- Pękasz, Bane?- Endless uniosła brwi.
- Nigdy- wyszczerzyłam zęby i na oślep wystrzeliłam. Strzała z cichutkim plaskiem uderzyła w sam środek jabłka i opadła na ziemię.
Vennis i Sky zaczęły klaskać, a moja przyjaciółka zaczęła się śmiać i uderzyła mnie żartobliwie w ramię.
- To co, dwie kulki lodów?
- Z posypką i polewą czekoladową- dodałam z chytrym uśmieszkiem.
- Wam to tylko jedzenie w głowie- wtrąciła się Sky.
- A ty byś nie miała chyba nic przeciwko ,, zjedzeniu'' paru przystojniaków, co nie, Sky?- dodała Vennis, poruszając brwiami.
Sky wzniosła oczy do nieba i uderzyła najbliższym kamyczkiem w anielicę:
- Mam już swoje ciacho. Chcesz żebym zdradzała twojego kuzyna?
- Byłam ciekawa twojej reakcji- usprawiedliwiła się.- Wiesz, muszę być pewna kandydatki na żonę mojego kuzyna...
- Można przeszkodzić?- odezwał się wesoły głos za nami. Dziecięcy głos.
Odwróciłam się akurat w odpowiednim momencie i chwyciłam Maxa w swoje ramiona. Może i minęły dopiero dwa tygodnie od kiedy musiał nas zostawić, ale zdążyłam się stęsknić za jego gadką i dziecinną niewinnością. To dzięki niemu żyłam i mogłam teraz się śmiać z moimi przyjaciółkami. Kochałam go jak młodszego brata, którego zawsze chciałam mieć i nikt nie miał mi prawa tego zabronić. Broń została zawieszona i żaden Łowca nie mógł zabić niewinnego demona i vice versa, a nie zanosiło się na to, aby ktoś to chciał złamać. Póki co, marzyliśmy jedynie o spokoju i ciszy.
Mój dobry nastrój w części prysł niczym bańka mydlana, na widok opiekuna mojego chłopczyka. Jace przyglądał mi się świetlistymi złotymi oczami, przypominającymi barwą miód, jednocześnie zerkając na swojego przyszywanego brata, który właśnie witał się z Vennis. Wbrew mojej woli zarumieniłam się przez intensywność jego spojrzenia, a krew we mnie zaczęła się gotować. Ale dlaczego ja tak na niego reaguję, po tym co mi zrobił? Chyba dlatego, bo jego spojrzenie równało się spojrzeniu lwa, który pilnował swojej ,, kobiety'' o ile tak można by było to ująć. Wiedziałam, że w moim sercu tli się jeszcze nadzieja, że się zmienił i mnie kocha, jednak głosik w mojej głowie mówił: ,, Taaa, a ty jesteś miss world'' i zgadzałam się z nim, jednak serce nie sługa. To niestety wiedziała każda nastolatka, która miała problemy miłosne.
Vennis posłała Jace'owi pełne niedowierzania spojrzenie, po czym podeszła do niego i wyciągnęła rękę ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
- A kogo my tu mamy? Signor Wayland, zaszczycił nas swoją obecnością.
- Nie nazywam się Wayland- powiedział bez sarkazmu. Na jego twarzy pojawiła się śmiertelna powaga, a jego mięśnie się napięły jakby były ostrzeżeniem pt. ,, Zaraz wybuchnę, więc mnie nie wkurzajcie''.- Jestem tu z Maxem, ale nie przyszedłem tu do was, tylko do niej.- kiwnął głową w moją stronę.
- A czego ode mnie chcesz?- skrzyżowałam ręce na piersiach, aby wyglądać wyzywająco i żeby ukryć drżenie rąk- Masz ochotę na kolejną rundę walki? Jeżeli tak, to długo nie będziesz musiał czekać.
- Daj mi pięć minut, aby ci wszystko wyjaśnić- powiedział. W jego oczach widziałam nieme błaganie.- Pięć minut, ani sekundy dłużej.
Nie musiałam nic mówić. Ven pociągnęła lekko Maxa za ramię i zaprowadziła w stronę łuku oraz strzał, aby go wciągnąć w grę, a Endless wzięła swoją kuzynkę pod łokieć i pociągnęła w stronę łowców. W końcu mieliśmy trochę przestrzeni dla siebie, choć było to dosyć krępujące. Czułam się tak, jakbym była pod ostrzałem nie jednego spojrzenia, ale całego tłumu gapiów. W końcu musiałam przerwać ciszę, która między nami zapadła:
- Okej, czas tyka. Więc gadaj i może mi wyjaśnić, o co chodzi z tą odzywką skierowaną do Ven.
- Bo... trochę ciężko to wyjaśnić- Po raz pierwszy był zmieszany i zakłopotany, przez co coś we mnie pękło. Moje serce krzyczało: ,, Bądź dla niego łagodna'', ale starałam się je uciszyć. Trzeba się słuchać głosu serca, jednak czasem trzeba też i rozsądku.- Chodzi o to... przed ,, wojną'' w tym lesie, przyszła do mnie nasza Inkwizytorka Imogen Herolande, która była obecna w Sali Anioła i słyszała twoją przemowę. Ja... myślałem, że jestem synem Michaela Waylanda, a tu się okazało, że to kłamstwo. Że zostałem wyjęty z ciała zmarłej matki, a opiekę nade mną przejął nie on...tylko Valentine, którego miałem za ojca. Na początku nie mogłem w to uwierzyć, ale jak inaczej wyjaśnić te wszystkie różnice między mną, a moim przyszywanym ojcem? Nie jesteśmy do siebie podobni, był okrutny podczas, gdy ja martwiłem się o wszystko co mnie otaczało. Gdzieś tam wiedziałem, że nie jesteśmy rodziną, jednak chyba się oszukiwałem. A potem to wyszło na jaw.- mówił beznamiętnym głosem, jednak zacisnął dłonie w pięści, co zdradzało jego emocje: rozgoryczenie, smutek. Nie przerywałam mu- Ja...byłem wstrząśnięty, jednak wszystko się zgadzało. Moje znamię w kształcie gwiazdy, wszystko. Imogen była okrutna i ścigała wszystkich z Kręgu, nawet jeżeli nic nie zrobili w zemście za mojego ojca, ale przez kilka dni zmieniła się w dobrą kobietę i przedstawiła mi moje dziedzictwo. Ja... wiem, to pewnie cię nie interesuje, ale dlatego tak się wobec ciebie zachowywałem, bo robiłem to czego uczył mnie Valentine. Myślałem, że robiłem dobrze, że zabijałem naszych wrogów i chciałem ciebie wykorzystać do usunięcia twojego gatunku i wielu innych z powierzchni ziemi. Chciałem być bohaterem, jednak zostałem pół-aniołem bez sumienia i honoru, a to jedyne co miałem przez ten czas. Wiem, że mi nie wybaczysz, ale... ja się naprawdę w tobie zakochiwałem. Zachowywałem się jak palant i morderca, bo myślałem, że to jest słuszne...
- To jednak nie zmienia twojego postępowania- przerwałam mu, szepcząc.
Czułam nieopisane szczęście i jednocześnie smutek. Szczęście dlatego, że on naprawdę mnie lubił czy nawet kochał, a smutek, bo bałam się, że może mi to samo zrobić w przyszłość. Obietnice są obietnicami, ale nikt nie obwini cię za ich nie pokrycie w sprawach sercowych. Owszem: chciałam mu wybaczyć jednak toczyłam ze sobą bitwę: czy zaryzykować i zobaczyć co przyniesie przyszłość czy sprawdzić jego lojalność, wystawiając go na próbę przez którą mogę go stracić? Serce podpowiadało mi to pierwsze, a rozsądek to drugie. Wiedziałam, że będę cierpieć, ale ludzkie dziewczyny nauczyły mnie jednej rzeczy: jeżeli chłopak cię kocha, będzie cię kochał nawet jak go zostawisz i się rozejdziecie, będzie czekał na ciebie każdego dnia, a jeżeli nie, to znaczy, że był tylko kolejnym zakłamanym oszustem, których na świecie jest bardzo dużo. Musiałam jednak wybrać tę opcję, choć wiedziałam, że to będzie mnie sporo kosztować.
- Okej, Jace. Chcesz mojego przebaczenia... i uczucia? Tak?
Jace pokiwał jedynie głową.
- Dostaniesz je, jeżeli naprawdę na nie zasłużysz. Owszem: nie jesteś mi obojętny, jednak nie wiem czy mam ci ufać po tym, co mi zrobiłeś. Wyjaśnienia tu nie wystarczą, choć bardzo ci za nie dziękuję. Chcę jednak, abyś mi udowodnił, że naprawdę mnie chcesz.
- Jak mam ci to udowodnić?- spytał, zdezorientowany.
Okej. Najszybciej jak się dało podeszłam do niego i pocałowałam go prosto w usta na znak malutkiej szansy zgody. Całował tak jak w Instytucie, było mi tak cudownie...Jace chciał przedłużyć pocałunek, jednak wyrwałam się i spojrzałam mu hardo w oczy. Nie mogłam sobie pozwolić na zapomnienie:
- Jeżeli naprawdę mnie chcesz, nie tkniesz już żadnego dobrego demona i to nie ze względu na Prawo, ale na mnie. Przestaniesz być Nefilim bez honoru. Nie każę ci się diametralnie zmieniać, chcę jedynie, abyś mi udowodnił, że nie jesteś tym samym zakłamanym Nocnym Łowcom, jakiego poznałam. Nie proszę o żadne kwiaty, czekoladki czy inne rzeczy, które mają jedynie znaczenie symboliczne. Udowodnij mi, że się zmieniłeś, w zamian będę twoja. I nie myśl, że to będzie takie proste. Jeżeli sprostasz temu zadaniu, będę z tobą, a jeżeli nie, zostawisz mnie w spokoju raz na zawsze. Mam nadzieję, że to rozumiesz.
- Tak- szepnął z płonącymi oczami.
Ukłonił się nonszalancko przede mną, po czym zaczął iść do swojego brata.
Koniec zmartwień, powiedziałam sobie. Przejdzie próbę, zostanę z nim, taka jest moja obietnica. Z tym postanowieniem, westchnęłam cicho i zaczęłam iść w stronę moich przyjaciół i naszych niespodziewanych gości, zastanawiając się co przyniesie przyszłość.
Vennis sprzedała nam to jako tradycyjną zabawę Nocnych Łowców, która ma wyrabiać celność i zręczność. Postanowiłyśmy, że to zrobimy i urządzimy nietypowe ,,babskie zabawy'' w lesie Dimgeit, żeby nie było żadnych ofiar,( a z naszym szczęściem wszystko jest możliwe). Nie powiem, fajna rzecz, a jeszcze lepszy jest widok wkurzonej Endless, która od pięciu minut nie może trafić w swój cel tylko pobliskie drzewa. Uwielbiała strzelać z łuku, ale dla utrudnienia, Vennis dała nam zaczarowany, dzięki czemu w rękach przechylał się to w jedną stronę, to w drugą. Ven niemal rozłożyła się na głazie ze śmiechu, gdy Endless kopnęła łuk i przy okazji uderzyła się ręką w twarz, a ja i Sky stałyśmy przy drzewie, i chichotałyśmy jak kretynki. Endless spiorunowała nas spojrzeniem, jednocześnie pocierając ręką czerwony policzek. To jeszcze bardziej nas rozśmieszyło.
- To ile jej dajemy punktów?!- spytała się Vennissa.
- Trzy na dziesięć!- krzyknęłyśmy chórem.
Endless puściła wiązankę przekleństw pod nosem, choć sama także chichotała i wskazała ręką na broń.
- Okej, Clary. Zobaczymy czy trafisz za pierwszym razem. Założę się o dwie gałki lodów czekoladowo-truskawkowych u Backersa, że spudłujesz.
- Zakład stoi- uścisnęłyśmy sobie ręce.
Zważyłam łuk w dłoniach i chwyciłam strzałę z kołczanu leżącego na ziemi. Broń była bardzo lekka, przez co jeszcze bardziej podana na czar, ale to chyba nie jest aż tak trudne, co nie? Byłam pełna podziwu dla Ven, która bez problemu trafiała w sam środek celu. No cóż, pewnie grała w to z tysiąc razy i szybko załapała o co chodzi. Powinna mieć tytuł anielicy-wojowniczki.
- Pierwsze podejście- gwizdnęła Ven na znak, że mogę już celować.
Szybko napięłam strzałę na cięciwę i wycelowałam. Właśnie wtedy łuk zaczął drżeć w moich dłoniach i się pochylać jak wąż przez co miałam utrudnione zadanie. Okej, nic dziwnego, że Endless nie trafiła, ale jak się to udało Sky?! Ta dziewczyna a) oszukiwała lub b) miała niesamowity refleks i celność.
- Pękasz, Bane?- Endless uniosła brwi.
- Nigdy- wyszczerzyłam zęby i na oślep wystrzeliłam. Strzała z cichutkim plaskiem uderzyła w sam środek jabłka i opadła na ziemię.
Vennis i Sky zaczęły klaskać, a moja przyjaciółka zaczęła się śmiać i uderzyła mnie żartobliwie w ramię.
- To co, dwie kulki lodów?
- Z posypką i polewą czekoladową- dodałam z chytrym uśmieszkiem.
- Wam to tylko jedzenie w głowie- wtrąciła się Sky.
- A ty byś nie miała chyba nic przeciwko ,, zjedzeniu'' paru przystojniaków, co nie, Sky?- dodała Vennis, poruszając brwiami.
Sky wzniosła oczy do nieba i uderzyła najbliższym kamyczkiem w anielicę:
- Mam już swoje ciacho. Chcesz żebym zdradzała twojego kuzyna?
- Byłam ciekawa twojej reakcji- usprawiedliwiła się.- Wiesz, muszę być pewna kandydatki na żonę mojego kuzyna...
- Można przeszkodzić?- odezwał się wesoły głos za nami. Dziecięcy głos.
Odwróciłam się akurat w odpowiednim momencie i chwyciłam Maxa w swoje ramiona. Może i minęły dopiero dwa tygodnie od kiedy musiał nas zostawić, ale zdążyłam się stęsknić za jego gadką i dziecinną niewinnością. To dzięki niemu żyłam i mogłam teraz się śmiać z moimi przyjaciółkami. Kochałam go jak młodszego brata, którego zawsze chciałam mieć i nikt nie miał mi prawa tego zabronić. Broń została zawieszona i żaden Łowca nie mógł zabić niewinnego demona i vice versa, a nie zanosiło się na to, aby ktoś to chciał złamać. Póki co, marzyliśmy jedynie o spokoju i ciszy.
Mój dobry nastrój w części prysł niczym bańka mydlana, na widok opiekuna mojego chłopczyka. Jace przyglądał mi się świetlistymi złotymi oczami, przypominającymi barwą miód, jednocześnie zerkając na swojego przyszywanego brata, który właśnie witał się z Vennis. Wbrew mojej woli zarumieniłam się przez intensywność jego spojrzenia, a krew we mnie zaczęła się gotować. Ale dlaczego ja tak na niego reaguję, po tym co mi zrobił? Chyba dlatego, bo jego spojrzenie równało się spojrzeniu lwa, który pilnował swojej ,, kobiety'' o ile tak można by było to ująć. Wiedziałam, że w moim sercu tli się jeszcze nadzieja, że się zmienił i mnie kocha, jednak głosik w mojej głowie mówił: ,, Taaa, a ty jesteś miss world'' i zgadzałam się z nim, jednak serce nie sługa. To niestety wiedziała każda nastolatka, która miała problemy miłosne.
Vennis posłała Jace'owi pełne niedowierzania spojrzenie, po czym podeszła do niego i wyciągnęła rękę ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
- A kogo my tu mamy? Signor Wayland, zaszczycił nas swoją obecnością.
- Nie nazywam się Wayland- powiedział bez sarkazmu. Na jego twarzy pojawiła się śmiertelna powaga, a jego mięśnie się napięły jakby były ostrzeżeniem pt. ,, Zaraz wybuchnę, więc mnie nie wkurzajcie''.- Jestem tu z Maxem, ale nie przyszedłem tu do was, tylko do niej.- kiwnął głową w moją stronę.
- A czego ode mnie chcesz?- skrzyżowałam ręce na piersiach, aby wyglądać wyzywająco i żeby ukryć drżenie rąk- Masz ochotę na kolejną rundę walki? Jeżeli tak, to długo nie będziesz musiał czekać.
- Daj mi pięć minut, aby ci wszystko wyjaśnić- powiedział. W jego oczach widziałam nieme błaganie.- Pięć minut, ani sekundy dłużej.
Nie musiałam nic mówić. Ven pociągnęła lekko Maxa za ramię i zaprowadziła w stronę łuku oraz strzał, aby go wciągnąć w grę, a Endless wzięła swoją kuzynkę pod łokieć i pociągnęła w stronę łowców. W końcu mieliśmy trochę przestrzeni dla siebie, choć było to dosyć krępujące. Czułam się tak, jakbym była pod ostrzałem nie jednego spojrzenia, ale całego tłumu gapiów. W końcu musiałam przerwać ciszę, która między nami zapadła:
- Okej, czas tyka. Więc gadaj i może mi wyjaśnić, o co chodzi z tą odzywką skierowaną do Ven.
- Bo... trochę ciężko to wyjaśnić- Po raz pierwszy był zmieszany i zakłopotany, przez co coś we mnie pękło. Moje serce krzyczało: ,, Bądź dla niego łagodna'', ale starałam się je uciszyć. Trzeba się słuchać głosu serca, jednak czasem trzeba też i rozsądku.- Chodzi o to... przed ,, wojną'' w tym lesie, przyszła do mnie nasza Inkwizytorka Imogen Herolande, która była obecna w Sali Anioła i słyszała twoją przemowę. Ja... myślałem, że jestem synem Michaela Waylanda, a tu się okazało, że to kłamstwo. Że zostałem wyjęty z ciała zmarłej matki, a opiekę nade mną przejął nie on...tylko Valentine, którego miałem za ojca. Na początku nie mogłem w to uwierzyć, ale jak inaczej wyjaśnić te wszystkie różnice między mną, a moim przyszywanym ojcem? Nie jesteśmy do siebie podobni, był okrutny podczas, gdy ja martwiłem się o wszystko co mnie otaczało. Gdzieś tam wiedziałem, że nie jesteśmy rodziną, jednak chyba się oszukiwałem. A potem to wyszło na jaw.- mówił beznamiętnym głosem, jednak zacisnął dłonie w pięści, co zdradzało jego emocje: rozgoryczenie, smutek. Nie przerywałam mu- Ja...byłem wstrząśnięty, jednak wszystko się zgadzało. Moje znamię w kształcie gwiazdy, wszystko. Imogen była okrutna i ścigała wszystkich z Kręgu, nawet jeżeli nic nie zrobili w zemście za mojego ojca, ale przez kilka dni zmieniła się w dobrą kobietę i przedstawiła mi moje dziedzictwo. Ja... wiem, to pewnie cię nie interesuje, ale dlatego tak się wobec ciebie zachowywałem, bo robiłem to czego uczył mnie Valentine. Myślałem, że robiłem dobrze, że zabijałem naszych wrogów i chciałem ciebie wykorzystać do usunięcia twojego gatunku i wielu innych z powierzchni ziemi. Chciałem być bohaterem, jednak zostałem pół-aniołem bez sumienia i honoru, a to jedyne co miałem przez ten czas. Wiem, że mi nie wybaczysz, ale... ja się naprawdę w tobie zakochiwałem. Zachowywałem się jak palant i morderca, bo myślałem, że to jest słuszne...
- To jednak nie zmienia twojego postępowania- przerwałam mu, szepcząc.
Czułam nieopisane szczęście i jednocześnie smutek. Szczęście dlatego, że on naprawdę mnie lubił czy nawet kochał, a smutek, bo bałam się, że może mi to samo zrobić w przyszłość. Obietnice są obietnicami, ale nikt nie obwini cię za ich nie pokrycie w sprawach sercowych. Owszem: chciałam mu wybaczyć jednak toczyłam ze sobą bitwę: czy zaryzykować i zobaczyć co przyniesie przyszłość czy sprawdzić jego lojalność, wystawiając go na próbę przez którą mogę go stracić? Serce podpowiadało mi to pierwsze, a rozsądek to drugie. Wiedziałam, że będę cierpieć, ale ludzkie dziewczyny nauczyły mnie jednej rzeczy: jeżeli chłopak cię kocha, będzie cię kochał nawet jak go zostawisz i się rozejdziecie, będzie czekał na ciebie każdego dnia, a jeżeli nie, to znaczy, że był tylko kolejnym zakłamanym oszustem, których na świecie jest bardzo dużo. Musiałam jednak wybrać tę opcję, choć wiedziałam, że to będzie mnie sporo kosztować.
- Okej, Jace. Chcesz mojego przebaczenia... i uczucia? Tak?
Jace pokiwał jedynie głową.
- Dostaniesz je, jeżeli naprawdę na nie zasłużysz. Owszem: nie jesteś mi obojętny, jednak nie wiem czy mam ci ufać po tym, co mi zrobiłeś. Wyjaśnienia tu nie wystarczą, choć bardzo ci za nie dziękuję. Chcę jednak, abyś mi udowodnił, że naprawdę mnie chcesz.
- Jak mam ci to udowodnić?- spytał, zdezorientowany.
Okej. Najszybciej jak się dało podeszłam do niego i pocałowałam go prosto w usta na znak malutkiej szansy zgody. Całował tak jak w Instytucie, było mi tak cudownie...Jace chciał przedłużyć pocałunek, jednak wyrwałam się i spojrzałam mu hardo w oczy. Nie mogłam sobie pozwolić na zapomnienie:
- Jeżeli naprawdę mnie chcesz, nie tkniesz już żadnego dobrego demona i to nie ze względu na Prawo, ale na mnie. Przestaniesz być Nefilim bez honoru. Nie każę ci się diametralnie zmieniać, chcę jedynie, abyś mi udowodnił, że nie jesteś tym samym zakłamanym Nocnym Łowcom, jakiego poznałam. Nie proszę o żadne kwiaty, czekoladki czy inne rzeczy, które mają jedynie znaczenie symboliczne. Udowodnij mi, że się zmieniłeś, w zamian będę twoja. I nie myśl, że to będzie takie proste. Jeżeli sprostasz temu zadaniu, będę z tobą, a jeżeli nie, zostawisz mnie w spokoju raz na zawsze. Mam nadzieję, że to rozumiesz.
- Tak- szepnął z płonącymi oczami.
Ukłonił się nonszalancko przede mną, po czym zaczął iść do swojego brata.
Koniec zmartwień, powiedziałam sobie. Przejdzie próbę, zostanę z nim, taka jest moja obietnica. Z tym postanowieniem, westchnęłam cicho i zaczęłam iść w stronę moich przyjaciół i naszych niespodziewanych gości, zastanawiając się co przyniesie przyszłość.
,, Anioł i demonica, zakochani w sobie byli
Lecz czy to się dobrze skończyło?
Czy dobrze żyli?
Czy razem byli?
Zobaczcie, jaki jest ich los
W następnych ich przygodach, spotkamy się już''
Pomysł wzięłam z książki ,, Córka Dymu i Kości'' Laini Taylor, którą naprawdę bardzo lubię. Poetką nie jestem, więc nie wiem czy mi wyszło czy nie. Akurat do tego smykałkę ma moja przyjaciółka, którą serdecznie pozdrawiam :D
I teraz zakończenie ( zaraz się rozpłaczę!). Niestety kończymy historię z tymi postaciami w rolach głównych. Jak wam powiedziałam, założyłam bloga w którym kontynuuję przygody naszych postaci, tyle, że z perspektywy ich dzieci. A o to i link do tego bloga, na którego serdecznie zapraszam i mam nadzieję, że spodoba wam się tak samo jak ten: corka-aniolow.blogspot.com ( już dodałam wstęp i dwa rozdziały!)
No i czas na pożegnanie. Ten blog miał oczywiście swoje wzloty i upadki. Na początku chciałam go zamknąć, ale później się rozwinął i dzięki wam zaczęłam kontynuować ten Fan Fiction, nie chciałam was zawieść, a poza tym bardzo przywiązałam się do Vennis czy Endless. Ich postacie wzięłam trochę ze swojego życia codziennego ( głównie tu chodzi o Endless) i trochę ze swojej baardzo wybujałej wyobraźni :D A o to i podsumowanie:
Wejścia: 16006 ( na ten moment)
Komentarze: 288
Obserwatorzy: 42
Posty: 52
Liczba wyświetleń według kraju
Szczerze to w życiu bym się nie spodziewała, że kogoś zainteresuję moje opowiadania fantastyczne. Był i taki okres, kiedy chciałam rzucić pisanie, gdyż spotkałam się z dużą ilością krytyki, którą mogę przyjąć, jednak w pewnych ilościach, ( ci, którzy czytają ten blog od początku na przykład Snowflake i Mroczna Ja, wiedzą o co chodzi) jednak przy wsparciu przyjaciółki, która również jest początkującą pisarką i dzięki wam, nie rzuciłam mojej pasji i chcę walczyć o swoje marzenia. Jak wielu z was wie, pragnę zostać pisarką i mam nadzieję, że kiedyś to osiągnę i moje książki znajdą się na liście światowych bestsellerów. Na komputerze już trochę ich mam, ale jak pewnie niektórzy z was wiedzą, tu trzeba czasu. Może kiedyś o mnie usłyszycie albo rozpoznacie po stylu pisania, taką mam nadzieję( może kiedyś spotkam Cassnadrę Clare albo Beccę Fitzpatrick, ah te marzenia). Póki co, żegnam się z tym blogiem, który oficjalnie dobiegł końca. Może i nie powinnam tak rozpaczać, bo znowu zakładam kolejny i pewnie później znowu założę, bo uwielbiam być blogerką, jednak jestem do niego przywiązana. To tu zaczynałam samodzielnie pisać, gdyż wcześniej pisałam razem z moją przyjaciółką i krótko mówiąc: nie myślałam, że osiągnę taki sukces. W ogóle myślałam wtedy, że nie uda mi się nic osiągnąć, bo z natury jestem pesymistką :D Może dla wielu jest to mało, ale dla mnie to zachęta do rozwijania moich marzeń o pisaniu i to osiągnęłam w dużej mierze dzięki wam. Dzięki wam i pomocy mojej przyjaciółki, ,,rozwinęłam skrzydła''. Cieszę się, że mogłam dla was pisać i was zaciekawiłam. To mi udowodniło, że warto walczyć o marzenia.
Mogłabym tak pewnie pisać bez końca, bo jestem straszną gadułą w mówieniu jak i pisaniu, ale nie chcę was zanudzać. Dziękuję wam i do zobaczenia na następnym blogu. Tego bloga nie będę póki co zamykać. Być może usunę go we wrześniu, choć mi szkoda, bo tyle pracy w niego włożyłam. Napiszcie czy chcecie żeby został w blogosferze czy nie, z chęcią poznam waszą opinię.
Póki co, do zobaczenia kochani na następnym blogu.
Blog Dary Anioła: Inna Historia, oficjalnie uważam za zakończony. Jeżeli ktoś chce, nadal może komentować.
Czekam na was na corka-aniolow.blogspot.com
Dary Anioła: Miasto Kości
OdpowiedzUsuńcały film tylko tutaj:
prostozkina2013.blogspot.com/2013/08/dary-anioa-miasto-kosci.html
Piszę wiersze filmowe, a wśród nich znalazł się wiersz do Dary Anioła Miasto Kości, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam "Córkę Dymu i Kości" ! Wydaje mi się, że mamy ze sobą coś wspólnego! Przecztałam cały blog i mogę stwierdzić, że jest super! Przepraszam, tylko za to, że na poprzednich rozdziałach nie pozostawiłam po sobie śladu. ^.^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
POTRZEBUJE TWOJEJ POMOCY! Musisz mi w jakis sposob pomoc znalezc pozostale notki, gdyz nie moge ich znalezc :C PROOOSZE! Twoje opowiadanie tak mnie wciagnelo ze musze przeczytac cale. Pomoz mi. Ewentualnie wyslij mi na maila :C
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz! :) I oczywiście świetne nasz blogi...-Jula^^
OdpowiedzUsuń