XXXVI
Endless
- Przestań się szamotać!- jęknęła Sky- Tupiesz jak stado słoni.
Puściłam tą uwagę mimo uszu. Od godziny czekaliśmy na Vennis z wieściami. Od kiedy poszła zobaczyć co się dzieje w Instytucie, przeanalizowałam wszystko czego się dowiedziała. A było tego dużo.
Ven była aniołem. Kiedy opowiedziała nam całą historię, wszystko na początku wydawało się nieprawdopodobne. Jednak eksperyment Magnusa polegający na przyłożeniu do jej ręki demonicznego żelaza tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że to wszystko jest prawdą ( demoniczna stal w normalnej postaci nie działa na Przyziemnych i Podziemnych, jedynie rani anioły). Przez chwilę staliśmy bez ruchu, po czym zaczęliśmy zadawać jej różne pytania typu: jak się czujesz z tym, że jesteś aniołem albo zaczęliśmy zasypywać ją sugestiami, aby spróbowała zobaczyć, co potrafi. Magnus jednak przywrócił nas do pionu, co pozwoliło na rozważanie kolejnej kwestii: matki Venn. Było po niej widać, że nadzieja w niej odżyła i łapała się jej resztkami sił. Jej tata się popłakał, gdy usłyszał o śnie, a Janel wyglądał jakby zaraz miał ochotę się do niego dołączyć. Po raz pierwszy byli w czymś zgodni, co Ven skomentowała kąśliwą uwagą, jednak biła od niej wielka nadzieja i wiara, że Jade Shepard żyje. Po raz drugi w całej naszej znajomości, zobaczyłam w niej normalną nastolatkę, a nie mrożącą krew w żyłach wojowniczkę i to mi się podobało. Prawie mogłam sobie wyobrazić uśmiechniętą Vennis, sarkastyczną, ale delikatną dziewczynę...
- Tu tu tu tu tu, tu tu!- rozległ się czyiś śmiech za oknem.
Vennissa. Wszyscy poderwaliśmy się z miejsc i zaczęliśmy biec w stronę podwórka, z którego słychać było jej śmiech. Kiedy w końcu przecisnęłam się przez drzwi, zobaczyłam dosyć niecodzienny widok, nawet dla mnie. Wszystkich aż zamurowało.
Vennis siedziała na murze z nogami luźno zwieszonymi ku ziemi, z uśmiechem na ustach i paczuszką w dłoni. Tuż obok niej siedział mały chłopiec i właśnie wyjmował z tej paczki wspaniale wyglądające frytki. Kiedy nas zobaczył, wyraźnie się zmieszał i przytulił głowę do łokcia Vennis. A tuż obok nich...
- Clary!- wyrwał mi się z gardła krzyk radości i zaczęłam biec w stronę rudowłosej.
Przytuliłam ją z całych sił, aż ta zaczęła szeptać coś w stylu: ,, zaraz mnie udusisz!''. Mimo to roześmiałam się, a z moich oczu popłynęły łzy radości i tęsknoty. Clary była dla mnie niczym siostra, w zasadzie dopełniałyśmy się na wzajem i byłyśmy niczym parabatai. Kiedy została porwana, poczułam się jakby ktoś mi wyrwał kawałek serca, a teraz wreszcie był na swoim miejscu. Po tylu dniach! Tak bardzo się cieszyłam!
Nagle zobaczyłam w jakim stanie jest moja przyjaciółka. Jej blada twarz nabrała niezdrowego czerwonego koloru, prawe oko było bardzo sine, obok lewego oka przebiegała wielka kreska, a dolna warga była rozcięta. Owinął mnie gorzki zapach pokrzywy i czegoś jeszcze...
Oczy mi się rozszerzyły.
- Wo...
- Woda święcona- pokiwała ognistymi lokami i wyciągnęła przed siebie ramiona, na których widniały półkoliste cięcia. Zebrało mi się na wymioty- Zrobiono mi to batem. Nie martw się, nie bolą aż tak jak mogłoby się wydawać.
- Lightwood'owie za to zapłacą- wtrąciła Vennis, przytulając do siebie chłopczyka. Mój wzrok powędrował właśnie na niego. Ven zorientowała się na kogo się gapię i lekko potrząsnęła małym- O to i Max Lightwood, sojusznik Clary.
- Pomógł mi- dodała szybko rudowłosa- Nie jest taki jak rodzeństwo, które mnie krzywdziło. Pomógł mi przeżyć, gdyby nie on, nie wiem czy bym tu teraz stała przed tobą. Jestem mu coś winna. A wy, nie macie prawa mu nic robić!- powiedziała władczym, mocniejszym głosem, skierowanym do całej reszty oniemiałej grupki, która stała przy drzwiach z szeroko rozwartymi oczami- Ten mały jest nietykalny i możemy go uznać za jednego z nas i guzik mnie obchodzi, że jest Nocnym Łowcom.
- Pytanie, co powie na to Xander?- powiedział Simon- Niedługo szykuje się powstanie.
- Co?!- krzyknęły chórem Vennis i Clary. Widać niczego nie wiedziały.
Chwyciłam je za ramiona i wskazałam głową drzwi od domu czarownika.
- Opowiemy wam wszystko w środku. Poza tym, pewnie jesteście trochę głodni.
- To jakieś szaleństwo- wyszeptała Clary, ściskając kurczowo kubek gorącej czekolady- Dlaczego tak szybko? Przecież w tak krótkim czasie nie damy rady się zebrać!
- Nie mieli innego wyboru- wytłumaczył Magnus, głaszcząc ją po głowie niczym małe dziecko. Widać jak bardzo się za nią stęsknił i był do niej przywiązany. Była dla niego niczym córka, dlatego tym razem Shepard powstrzymała się od kąśliwej uwagi, a może dlatego, że była zmęczona?
Wszyscy siedzieliśmy przy wielkim stole w jadalni Magnusa. Sky i ja zrobiłyśmy wszystkim gorącą czekoladę i teraz siedzieliśmy jak na naradzie. Simon siedział na przeciwko mnie i trzymał moją rękę pod stołem przez co na mojej twarzy co chwilę pojawiały się rumieńce, Janel patrzył czule na Sky, Max siedział tuż obok mnie i w milczeniu popijał swoją porcję napoju, a Vennis zajęła miejsce obok małego, aby mu dodać otuchy i unikać patrzenia na Giselle i Ryana, którzy pięć minut wcześniej dotarli z ,, ważnymi informacjami'' jak to określili. Ciekawe jak ważnymi...
- Dobra, poskładajmy wszystko do kupy- zaproponowała Vixen, opierająca się o krzesło swojej kuzynki.
- Więc zaczynając od początku- zabrałam głos- Arianne pomoże nam obudzić inne ,,istoty'' delikatnie mówiąc- wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie ze Sky. Obydwie wiedziałyśmy o co chodzi, ale na razie nie informowałyśmy o tym naszych przyjaciół. Będą mieli niespodziankę- i dzięki temu być może zyskamy pewną przewagę. Plusem jest także to, że Nocni Łowcy nie są strasznie liczni. Mimo to, nie można ich lekceważyć, gdyż swoimi umiejętnościami na przykład jeden z nich może zabić dziesięć naszych! Wracając: jutro Ven poduczy nas jak się walczy. Ja i Sky zajmiemy się posiłkami, a wampiry w tym czasie będą śledzić naszych wrogów, aby dowiedzieć się o ich planach. Wcześniej jednak Clary uwolni z podziemi instytutu krewnego Vennissy- Shepard od razu się wzdrygnęła. Kiedy Clary obwieściła jej ta nowinę, myślałam, że zwymiotuje do kuwety Prezesa Miau. No cóż, jedni pozbywają się nadmiaru nerwów przez słuchanie muzyki, natomiast Vennis preferuje bardziej ,, nowoczesne'' metody- Potem dołączymy do powstańców i czeka nas wojna.
Wszyscy momentalnie ucichliśmy. Ta myśl cały czas tłukła mi się po głowie, a w moich oczach wzbierały się łzy. To oznaczało, że już za trzy dni stoczymy walkę na śmierć i życie, a być może ktoś z nas już nigdy nie powróci...
Nie. Nie mogę sobie pozwolić na takie myśli, nikt nie może.
- Musimy zacząć od dziś- zabrała głos Vennis- Wnioskując z paplaniny Clary wiem, które to korytarze. Nie zapuszczałam się tam co prawda, ale wiem dobrze jak się dostać do nich niezauważonym. Vixen, ty w tym czasie idź do Miasta Cieni i powiadom Xaviera o naszych poczynaniach- zwróciła się do lisicy.
- Mój klan też pomoże- dołączyła się Sky.- Carissa przekazała mi wczoraj przez swojego przyjaciela, że mój klan jutro dotrze do Nowego Yorku. Z tego co wiadomo, wszystkie klany czarownic i czarnoksiężników będą przybywać do tego miasta, tak samo jak wilkołaki i wampiry, tyle, że oczywiście chwilowo zawarli sojusz i nie będą polować w obrębie miasta.
- Jeden problem z głowy- wtrącił Simon- Jest jednak jeszcze coś: musimy zmusić Nocnych Łowców do gry na naszych zasadach i naszym terytorium. Muszę to jeszcze obgadać z Xanderem, gdyż zostałem mianowany przedstawicielem klanu Raphaela- wyjaśnił, widząc nasze zdziwione spojrzenia.
- A my co mamy robić?- wtrąciła się Giselle- Przecież nie przyjechaliśmy tu na darmo, a będziemy wam potrzebni.
- Wybaczcie, ale lokajów mamy już za dużo -mruknęła Vennis.
Wszyscy poza Ryanem i Giselle wybuchli gromkim śmiechem, aż podłoga zaczęła się trząść. Vennis jednak uniosła rękę na znak, że mamy przestać i wszyscy po chwili się uciszyli. Widać było, że ta anielica wydoroślała. Na jej twarzy malowała się powaga:
- Nie mamy czasu na docinki. Wszystko robimy według planu. Mam nadzieję, że znacie swoje zadania? Jeżeli tak, to ten wieczór mamy wolny. Róbcie co chcecie. Idę się przewietrzyć. I uważajcie na Maxa- dodała, widząc błagalne spojrzenie chłopca.
- Dobrze- ścisnęłam wolną rękę małego, aby się nie denerwował, przez co nagrodził mnie nieśmiałym uśmiechem- Ale co...
Urwałam, gdy zobaczyłam, że anielicy tu nie ma. Ryan także niepostrzeżenie zerwał się z krzesła i pobiegł za swoją przyjaciółką. Może jest między nimi coś więcej? Miałam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią.
- To my już idziemy do pokoju- powiedział Simon, wstając od stołu i biorąc mnie za rękę. Wolną ręką pogłaskał Clary po włosach i pocałował ją przyjacielsko w policzek- Wracaj do zdrowia.
- Dzięki Simon- powiedziała Clary, patrząc to na mnie, to na niego. W końcu wyplątała się z czułego uścisku Vixen i Magnusa, chwyciła Maxa za rękę i skierowała się w stronę werandy- Miłej nocy, kochani!
Jak wam się podoba rozdział? Nie mam ostatnio weny, za błędy przepraszam. Powoli zbliżamy się do końca, a ja wpadłam na pomysł na nowe opowiadanie. Musze tylko je dopracować. W zasadzie mam dwa pomysły, ale ten drugi przedstawię wam w rozdziale, w którym będzie opisana bitwa. Więc na razie miłego czytania i życzę wam dobrych ocen, gdyż niestety koniec roku! Dlatego do 18 będę wolno pisała rozdziały, gdyż piłują nas z tymi ocenami, a potem będzie z górki. Miłego czytania, kochani!
PS: Właśnie, proszę, aby, jeżeli chcecie nadal obserwować mój blog, to przez bloglovin, klikając na przycisk ,, follow with the bloglovin czy jakoś tak, gdyż od lipca funkcji ,,obserwatorzy'' prawdopodobnie nie będzie!
- Tu tu tu tu tu, tu tu!- rozległ się czyiś śmiech za oknem.
Vennissa. Wszyscy poderwaliśmy się z miejsc i zaczęliśmy biec w stronę podwórka, z którego słychać było jej śmiech. Kiedy w końcu przecisnęłam się przez drzwi, zobaczyłam dosyć niecodzienny widok, nawet dla mnie. Wszystkich aż zamurowało.
Vennis siedziała na murze z nogami luźno zwieszonymi ku ziemi, z uśmiechem na ustach i paczuszką w dłoni. Tuż obok niej siedział mały chłopiec i właśnie wyjmował z tej paczki wspaniale wyglądające frytki. Kiedy nas zobaczył, wyraźnie się zmieszał i przytulił głowę do łokcia Vennis. A tuż obok nich...
- Clary!- wyrwał mi się z gardła krzyk radości i zaczęłam biec w stronę rudowłosej.
Przytuliłam ją z całych sił, aż ta zaczęła szeptać coś w stylu: ,, zaraz mnie udusisz!''. Mimo to roześmiałam się, a z moich oczu popłynęły łzy radości i tęsknoty. Clary była dla mnie niczym siostra, w zasadzie dopełniałyśmy się na wzajem i byłyśmy niczym parabatai. Kiedy została porwana, poczułam się jakby ktoś mi wyrwał kawałek serca, a teraz wreszcie był na swoim miejscu. Po tylu dniach! Tak bardzo się cieszyłam!
Nagle zobaczyłam w jakim stanie jest moja przyjaciółka. Jej blada twarz nabrała niezdrowego czerwonego koloru, prawe oko było bardzo sine, obok lewego oka przebiegała wielka kreska, a dolna warga była rozcięta. Owinął mnie gorzki zapach pokrzywy i czegoś jeszcze...
Oczy mi się rozszerzyły.
- Wo...
- Woda święcona- pokiwała ognistymi lokami i wyciągnęła przed siebie ramiona, na których widniały półkoliste cięcia. Zebrało mi się na wymioty- Zrobiono mi to batem. Nie martw się, nie bolą aż tak jak mogłoby się wydawać.
- Lightwood'owie za to zapłacą- wtrąciła Vennis, przytulając do siebie chłopczyka. Mój wzrok powędrował właśnie na niego. Ven zorientowała się na kogo się gapię i lekko potrząsnęła małym- O to i Max Lightwood, sojusznik Clary.
- Pomógł mi- dodała szybko rudowłosa- Nie jest taki jak rodzeństwo, które mnie krzywdziło. Pomógł mi przeżyć, gdyby nie on, nie wiem czy bym tu teraz stała przed tobą. Jestem mu coś winna. A wy, nie macie prawa mu nic robić!- powiedziała władczym, mocniejszym głosem, skierowanym do całej reszty oniemiałej grupki, która stała przy drzwiach z szeroko rozwartymi oczami- Ten mały jest nietykalny i możemy go uznać za jednego z nas i guzik mnie obchodzi, że jest Nocnym Łowcom.
- Pytanie, co powie na to Xander?- powiedział Simon- Niedługo szykuje się powstanie.
- Co?!- krzyknęły chórem Vennis i Clary. Widać niczego nie wiedziały.
Chwyciłam je za ramiona i wskazałam głową drzwi od domu czarownika.
- Opowiemy wam wszystko w środku. Poza tym, pewnie jesteście trochę głodni.
- To jakieś szaleństwo- wyszeptała Clary, ściskając kurczowo kubek gorącej czekolady- Dlaczego tak szybko? Przecież w tak krótkim czasie nie damy rady się zebrać!
- Nie mieli innego wyboru- wytłumaczył Magnus, głaszcząc ją po głowie niczym małe dziecko. Widać jak bardzo się za nią stęsknił i był do niej przywiązany. Była dla niego niczym córka, dlatego tym razem Shepard powstrzymała się od kąśliwej uwagi, a może dlatego, że była zmęczona?
Wszyscy siedzieliśmy przy wielkim stole w jadalni Magnusa. Sky i ja zrobiłyśmy wszystkim gorącą czekoladę i teraz siedzieliśmy jak na naradzie. Simon siedział na przeciwko mnie i trzymał moją rękę pod stołem przez co na mojej twarzy co chwilę pojawiały się rumieńce, Janel patrzył czule na Sky, Max siedział tuż obok mnie i w milczeniu popijał swoją porcję napoju, a Vennis zajęła miejsce obok małego, aby mu dodać otuchy i unikać patrzenia na Giselle i Ryana, którzy pięć minut wcześniej dotarli z ,, ważnymi informacjami'' jak to określili. Ciekawe jak ważnymi...
- Dobra, poskładajmy wszystko do kupy- zaproponowała Vixen, opierająca się o krzesło swojej kuzynki.
- Więc zaczynając od początku- zabrałam głos- Arianne pomoże nam obudzić inne ,,istoty'' delikatnie mówiąc- wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie ze Sky. Obydwie wiedziałyśmy o co chodzi, ale na razie nie informowałyśmy o tym naszych przyjaciół. Będą mieli niespodziankę- i dzięki temu być może zyskamy pewną przewagę. Plusem jest także to, że Nocni Łowcy nie są strasznie liczni. Mimo to, nie można ich lekceważyć, gdyż swoimi umiejętnościami na przykład jeden z nich może zabić dziesięć naszych! Wracając: jutro Ven poduczy nas jak się walczy. Ja i Sky zajmiemy się posiłkami, a wampiry w tym czasie będą śledzić naszych wrogów, aby dowiedzieć się o ich planach. Wcześniej jednak Clary uwolni z podziemi instytutu krewnego Vennissy- Shepard od razu się wzdrygnęła. Kiedy Clary obwieściła jej ta nowinę, myślałam, że zwymiotuje do kuwety Prezesa Miau. No cóż, jedni pozbywają się nadmiaru nerwów przez słuchanie muzyki, natomiast Vennis preferuje bardziej ,, nowoczesne'' metody- Potem dołączymy do powstańców i czeka nas wojna.
Wszyscy momentalnie ucichliśmy. Ta myśl cały czas tłukła mi się po głowie, a w moich oczach wzbierały się łzy. To oznaczało, że już za trzy dni stoczymy walkę na śmierć i życie, a być może ktoś z nas już nigdy nie powróci...
Nie. Nie mogę sobie pozwolić na takie myśli, nikt nie może.
- Musimy zacząć od dziś- zabrała głos Vennis- Wnioskując z paplaniny Clary wiem, które to korytarze. Nie zapuszczałam się tam co prawda, ale wiem dobrze jak się dostać do nich niezauważonym. Vixen, ty w tym czasie idź do Miasta Cieni i powiadom Xaviera o naszych poczynaniach- zwróciła się do lisicy.
- Mój klan też pomoże- dołączyła się Sky.- Carissa przekazała mi wczoraj przez swojego przyjaciela, że mój klan jutro dotrze do Nowego Yorku. Z tego co wiadomo, wszystkie klany czarownic i czarnoksiężników będą przybywać do tego miasta, tak samo jak wilkołaki i wampiry, tyle, że oczywiście chwilowo zawarli sojusz i nie będą polować w obrębie miasta.
- Jeden problem z głowy- wtrącił Simon- Jest jednak jeszcze coś: musimy zmusić Nocnych Łowców do gry na naszych zasadach i naszym terytorium. Muszę to jeszcze obgadać z Xanderem, gdyż zostałem mianowany przedstawicielem klanu Raphaela- wyjaśnił, widząc nasze zdziwione spojrzenia.
- A my co mamy robić?- wtrąciła się Giselle- Przecież nie przyjechaliśmy tu na darmo, a będziemy wam potrzebni.
- Wybaczcie, ale lokajów mamy już za dużo -mruknęła Vennis.
Wszyscy poza Ryanem i Giselle wybuchli gromkim śmiechem, aż podłoga zaczęła się trząść. Vennis jednak uniosła rękę na znak, że mamy przestać i wszyscy po chwili się uciszyli. Widać było, że ta anielica wydoroślała. Na jej twarzy malowała się powaga:
- Nie mamy czasu na docinki. Wszystko robimy według planu. Mam nadzieję, że znacie swoje zadania? Jeżeli tak, to ten wieczór mamy wolny. Róbcie co chcecie. Idę się przewietrzyć. I uważajcie na Maxa- dodała, widząc błagalne spojrzenie chłopca.
- Dobrze- ścisnęłam wolną rękę małego, aby się nie denerwował, przez co nagrodził mnie nieśmiałym uśmiechem- Ale co...
Urwałam, gdy zobaczyłam, że anielicy tu nie ma. Ryan także niepostrzeżenie zerwał się z krzesła i pobiegł za swoją przyjaciółką. Może jest między nimi coś więcej? Miałam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią.
- To my już idziemy do pokoju- powiedział Simon, wstając od stołu i biorąc mnie za rękę. Wolną ręką pogłaskał Clary po włosach i pocałował ją przyjacielsko w policzek- Wracaj do zdrowia.
- Dzięki Simon- powiedziała Clary, patrząc to na mnie, to na niego. W końcu wyplątała się z czułego uścisku Vixen i Magnusa, chwyciła Maxa za rękę i skierowała się w stronę werandy- Miłej nocy, kochani!
Jak wam się podoba rozdział? Nie mam ostatnio weny, za błędy przepraszam. Powoli zbliżamy się do końca, a ja wpadłam na pomysł na nowe opowiadanie. Musze tylko je dopracować. W zasadzie mam dwa pomysły, ale ten drugi przedstawię wam w rozdziale, w którym będzie opisana bitwa. Więc na razie miłego czytania i życzę wam dobrych ocen, gdyż niestety koniec roku! Dlatego do 18 będę wolno pisała rozdziały, gdyż piłują nas z tymi ocenami, a potem będzie z górki. Miłego czytania, kochani!
PS: Właśnie, proszę, aby, jeżeli chcecie nadal obserwować mój blog, to przez bloglovin, klikając na przycisk ,, follow with the bloglovin czy jakoś tak, gdyż od lipca funkcji ,,obserwatorzy'' prawdopodobnie nie będzie!
Super!! Nie mogę doczekać się wojny! :) Napewno będzie zajebiście. Weny! ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. :)
http://omegaopowiadanie.blogspot.com/
Zaczepiasty rozdział :) Nie wiem co o nim powiedzieć bo wypełniają mnie sprzeczne emocje. Dzisiaj się tak wkurzyłam... A teraz rozdział i tak się cieszę... Tak więc do tego rozdziału nie wypowiem się niczym więcej oprócz tego, że jest super i ukazuje nam Vennis w odrobinkę innym świetle.
OdpowiedzUsuńCo do poprawy ocen, znam ten ból. Ja też mam teraz opóźnienie z rozdziałami. No i gotowy rozdział mi się usunął i muszę go na nowo pisać.
A i jeszcze jestem ciekawa na jakie to pomysły wpadłaś :)
Pozdrófffeczka...