XXIV
Endless
- Twój brat tutaj mieszka?!- spytała się zdziwiona Vixen, patrząc na szpanerskie domy na 8th Ave w dzielnicy Chelsea.
- Z zewnątrz robi wrażenie- mruknął Magnus.
To była prawda. Nawet ja byłam pod wrażeniem tego, że Janel mieszka w jednym z tych luksusowych bloków. Z tego co wiedziałam, niektóre kosztowały kilkanaście tysięcy dolarów!
Z lekkim zdziwieniem zauważyłam, że cały Manhattan jest opustoszały, choć jest dopiero ósma wieczorem i o tej porze jest niezły ruch. Może sprzedawcy zrobili sobie wolne? Albo usłyszeli o akcji Sky i Vennis, więc bali się wyjść z domu? W sumie: na ich miejscu także bym to zrobiła. Czasem zapomniałam, jak nieświadomi niebezpieczeństw są ludzie. Może dlatego zapominam, bo bardziej jestem czarownicą niż człowiekiem? Nigdy nie wiadomo.
Weszliśmy do bloku, gdzie mieszkał Janel i wjechaliśmy na czwarte piętro windą. Wyszliśmy z niej szybko, starając się być cicho, aby nie zwrócić na siebie uwagi sąsiadów i stanęliśmy przed drzwiami do jego mieszkania. Jakby nas wyczuwał, otworzył drzwi i wpuścił nas do środka. O razu opadłam wraz ze Sky i Simonem na kanapę, a Vixen i Magnus stali przy ścianie. Janel zamknął za nami drzwi i odwrócił się z uśmiechem.
Od razu uderzyło mnie lekkie podobieństwo do Vennis. Obydwoje uśmiechali się chytrze w ten sam charakterystyczny sposób, a czarne włosy Janela były podobne barwą do włosów Ven. Poza tym, wyglądali zupełnie inaczej. Janel był o pół głowy wyższy od Vennis, czarno- brązowe włosy opadały mu na czoło, a szare oczy iskrzyły się jak srebro. Gdyby nie jego chłopięce rysy i postawa, ktoś pomyślałby, że ma dwadzieścia sześć lat, zamiast osiemnaście, a umięśnienie zamiast odejmować mu lat- dodawało. Normalnie wyrośnięty licealista.
Dom również wyglądał, jakby mieszkał w nim trzydziestoletni mężczyzna, a nie osiemnastoletni chłopak. Wnętrze było pomalowane na beżowy kolor, podłoga wyłożona ciemnym drewnem, a meble wyglądały jakby miały z trzysta lat! W osłupieniu patrzyłam się na zabytkowy zegar, który musiał pochodzić z mniej więcej z osiemnastego wieku! Takie sprawiał wrażenie.
- Te meble są z naszego rodzinnego domu- zaśmiał się Janel- Dlatego są takie stare. Należały do rodziny Shepardów od pokoleń. Mój ojciec kazał mi, abym je tutaj na razie ,, przechował''. Jest do nich bardzo przywiązany...
- Jan, mówiłeś, że to ważna sprawa- przerwała mu zniecierpliwiona Vennis.
Janel podniósł ręce w geście pt. ,, Nic nie zrobiłem''. I kolejny gest, tak podobny do ruchów Vennis. Gdyby nie to, że wiem kim jest, pomyślałabym, że są prawdziwym rodzeństwem.
- Dobrze, więc na pewno wiecie, że Aline Penhallow przyjeżdża do Instytutu. W każdym razie: do Podziemi dotarły wiadomości, że jej przyjazd będzie opóźniony przez grupę demonów, które zaatakowały jej rodzinę w drodze do Instytutu, a musicie wiedzieć, że oni nie przechodzili przez bramę. Po waszym skoku- spojrzał na Vennis i Sky, które wyraźnie się speszyły- Bramy Alicante są zamknięte. Nikt nie może się przedrzeć do Idrisu, nawet sami Nocni. Łowcy zaczęli się nas wreszcie bać i to na poważnie. I nie próbujcie mnie zwieść, że to nie wy- zagroził w stronę naszych ,, bandytek''- Wszyscy w Podziemiach domyślili się, że to wasza sprawka. To było w stylu Vennis, a Sky słynie ze swojej nienawiści do Dzieci Nefilim...
- I co?!- wybuchła Sky- Mamy ich przepraszać?! To oni są wszystkiemu winni! Porozumienia są fałszywe, mnóstwo naszych jest skrzywdzonych! Myślą, że nie mamy uczuć, ale prawda jest inna! Jeżeli chcą wojny, będą ją mieli!
- Sky!- poderwałam się z miejsca.
- Hawkins, uspokój się!- dołączyła się Vixen.
- Mówię prawdę, Endless! Vixen, ty też to wiesz! Porwanie Clary przelało czarę!
- Dosyć!- krzyknął Magnus, wyraźnie rozzłoszczony naszym zachowaniem.
Z zaciętymi minami zajęłyśmy swoje poprzednie miejsca. Wolałyśmy nie igrać z Magnusem. Kiedy jest wściekły, lepiej nie stać koło niego. Miał dużo cierpliwości, ale każdy ma swoje granice, a teraz pewnie je przekroczył. A my chciałyśmy jeszcze żyć. Znaczy nie wiem jak Sky, ale ja tak.
Janel spojrzał po wszystkich, aby zobaczyć czy już jesteśmy spokojni. Przez chwilę patrzył się na swoją kuzynkę, po czym oparł się o ścianę i westchnął, jakby go przygniatał jakiś ciężar.
- Więc tak. Niestety mam też złe wiadomości. Do Nowego Yorku przyjdzie nasza znajoma osoba, a dokładnie znana Vennis. To Inkwizytorka Donatelle Price.
Vennis spojrzała na niego wpierw jak na wariata, a potem zrobiła coś czego w życiu bym się po niej nie spodziewała. Ruszyła przed siebie jak rozjuszony byk i chwyciła najbliższe krzesło. Simon, szybko przejrzał jej zamiary, aby po chwili zmaterializować się przy jej boku i przyciągnąć ją mocno do siebie, aby nie zrobiła nic głupiego. Zaczęła się szarpać i krzyczeć, ale Simon jej nie puścił.
- Ta wariatka! Szalona, chora na umyśle wariatka, chce przyjechać do Nowego Yorku! Nie było jej mało, że skrzywdziła mnie i moją matkę?! Zabiję ją! Zabiję!- wrzeszczała, szarpiąc się rozpaczliwie.
- Vennis! Daj mi skończyć!- Krzyknął Janel. Simon wypuścił ją z uścisku. Shepard chwycił ją za ramiona i potrząsnął.- Ona przyjedzie ze swoim synem! Twoim ojcem! On chce się z tobą zobaczyć! Jego posłannik był tu wczoraj wieczorem! Powiedział, że chce się z tobą spotkać!
Ven wybuchnęła płaczem i przytuliła się do swojego brata. Drugi raz w życiu jest taka załamana. Reszta także nie mogła powstrzymać zdziwienia. Miałam rację. Ta dziewczyna niszczy się od środka, ukrywając wszystko w sobie. To nie może się tak długo ciągnąć.
Wstałam z miejsca i zbliżyłam się do Janela i Ven. Położyłam dłoń na ramieniu i uśmiechnęłam się pocieszająco, choć na mnie nie patrzyła.
- Dasz radę. To dobrze, że twój ojciec, chce się z tobą zobaczyć...
- Nie rozumiesz!- oderwała się od Janela i spojrzała mi głęboko w oczy. Na jej twarzy malowała się furia, pomieszana z rozpaczą- Ojciec zostawił nas, gdy jeszcze się nie urodziłam, choć doskonale wiedział, że moja mama jest w ciąży! Nie dawał znaku życia, nie odwiedzał nas. Nawet nie pofatygował się, aby do nas zadzwonić, a miał numer mamy. Mógł przynajmniej napisać list. Mógł zrobić cokolwiek, byleby pokazać mi, że o mnie pamięta. Mógł nawet kontaktować się ze mną przez Hodge'a, ale nie! On siedział w swojej szpanerskiej rezydencji! Dam głowę, że ma inną kobietę! Że nie pamięta mojej mamy, a chce się ze mną spotkać z litości!
- Ven, daj mu szansę!- wtrącił się Simon- Rozumiem, zranił cię i to głęboko. Na twoim miejscu tak samo bym się zachowywał, ale utracisz go już na zawsze. Masz szansę go poznać. Daj mu jedną szansę. Zobacz o co chodzi.
Wściekłość zniknęła z jej twarzy. Przez chwilę chodziła po pokoju, aż westchnęła cicho i stanęła na środku pomieszczenia i spojrzała spokojnie na swojego kuzyna.
- Gdzie i kiedy?- spytała zwięźle.
- W jego domu na Fort- Washington Ave numer 14. Jutro, wieczorem mniej więcej o ósmej.
- Fort-Washington Ave?- spytała zdziwiona Vixen- Aż w Bronx? Z Manhattanu to jakieś... cztery godziny drogi?
- Zależy jak korki- Janel wzruszył ramionami- W każdym razie, idziesz tam? Mogę pójść z tobą...
- Nie- ucięła Vennis, z determinacją w oczach- Sama tam pójdę i dam sobie radę. Wysłucham czego chce, odpowiem mu i pójdę.
- Mogę cię podwieźć- zaoferował się Magnus- Mam wóz.
- Dziękuję- pokiwała głową z wdzięcznością- Dziękuję Magnusie Bane. Mam wielkie długi wobec was.
- W przyjaźni nie chodzi o spłacanie długów. Wspieramy się- objęłam ją ramieniem i przytuliłam, żeby poczuła się lepiej.
- Hej, czas goni- odezwał się Simon, stukając w swój zegarek na ręku- Musimy się zbierać, jeżeli tego wieczoru chcemy zebrać informacje.
- Ja też będę się zbierał- przyznał Janel- Także mam swoje sprawy do załatwienia.
- Ja idę do Podziemia- oznajmiła Vixen- Ktoś idzie?
- Ja!- wtrąciła się Sky- Muszę porozumieć się z moim klanem, a Carissa pewnie będzie w Podziemiach.
- Będę wam towarzyszył- zaproponował Janel, patrząc zalotnie na Sky.
Ta zarumieniła się lekko, jednak nie powiedziała nic w proteście. Obydwie w tym samym momencie, popatrzyłyśmy zdziwione na naszych krewnych. Sky i Janel? Coś czuję, że jak tak dalej będzie, to będę musiała odbyć ze Sky kobiecą rozmowę. Oby to nastąpiło jak najpóźniej. Nie uśmiecha mi się wytłumaczenie jej, czym różni się zauroczenie od zakochania. I wątpię, że Vennis będzie chciała to samo przerabiać z Janelem.
Coś jeszcze można dodać do listy rzeczy do zrobienia? Chyba nie. Dziś mamy spokój.
Hejka! Jak wam się podoba rozdział? Wiem, że krótki i mi pewnie nie wyszedł, ale chciałam coś jak najszybciej dodać przed końcem moich ferii. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam.
Miłego czytania!
- Z zewnątrz robi wrażenie- mruknął Magnus.
To była prawda. Nawet ja byłam pod wrażeniem tego, że Janel mieszka w jednym z tych luksusowych bloków. Z tego co wiedziałam, niektóre kosztowały kilkanaście tysięcy dolarów!
Z lekkim zdziwieniem zauważyłam, że cały Manhattan jest opustoszały, choć jest dopiero ósma wieczorem i o tej porze jest niezły ruch. Może sprzedawcy zrobili sobie wolne? Albo usłyszeli o akcji Sky i Vennis, więc bali się wyjść z domu? W sumie: na ich miejscu także bym to zrobiła. Czasem zapomniałam, jak nieświadomi niebezpieczeństw są ludzie. Może dlatego zapominam, bo bardziej jestem czarownicą niż człowiekiem? Nigdy nie wiadomo.
Weszliśmy do bloku, gdzie mieszkał Janel i wjechaliśmy na czwarte piętro windą. Wyszliśmy z niej szybko, starając się być cicho, aby nie zwrócić na siebie uwagi sąsiadów i stanęliśmy przed drzwiami do jego mieszkania. Jakby nas wyczuwał, otworzył drzwi i wpuścił nas do środka. O razu opadłam wraz ze Sky i Simonem na kanapę, a Vixen i Magnus stali przy ścianie. Janel zamknął za nami drzwi i odwrócił się z uśmiechem.
Od razu uderzyło mnie lekkie podobieństwo do Vennis. Obydwoje uśmiechali się chytrze w ten sam charakterystyczny sposób, a czarne włosy Janela były podobne barwą do włosów Ven. Poza tym, wyglądali zupełnie inaczej. Janel był o pół głowy wyższy od Vennis, czarno- brązowe włosy opadały mu na czoło, a szare oczy iskrzyły się jak srebro. Gdyby nie jego chłopięce rysy i postawa, ktoś pomyślałby, że ma dwadzieścia sześć lat, zamiast osiemnaście, a umięśnienie zamiast odejmować mu lat- dodawało. Normalnie wyrośnięty licealista.
Dom również wyglądał, jakby mieszkał w nim trzydziestoletni mężczyzna, a nie osiemnastoletni chłopak. Wnętrze było pomalowane na beżowy kolor, podłoga wyłożona ciemnym drewnem, a meble wyglądały jakby miały z trzysta lat! W osłupieniu patrzyłam się na zabytkowy zegar, który musiał pochodzić z mniej więcej z osiemnastego wieku! Takie sprawiał wrażenie.
- Te meble są z naszego rodzinnego domu- zaśmiał się Janel- Dlatego są takie stare. Należały do rodziny Shepardów od pokoleń. Mój ojciec kazał mi, abym je tutaj na razie ,, przechował''. Jest do nich bardzo przywiązany...
- Jan, mówiłeś, że to ważna sprawa- przerwała mu zniecierpliwiona Vennis.
Janel podniósł ręce w geście pt. ,, Nic nie zrobiłem''. I kolejny gest, tak podobny do ruchów Vennis. Gdyby nie to, że wiem kim jest, pomyślałabym, że są prawdziwym rodzeństwem.
- Dobrze, więc na pewno wiecie, że Aline Penhallow przyjeżdża do Instytutu. W każdym razie: do Podziemi dotarły wiadomości, że jej przyjazd będzie opóźniony przez grupę demonów, które zaatakowały jej rodzinę w drodze do Instytutu, a musicie wiedzieć, że oni nie przechodzili przez bramę. Po waszym skoku- spojrzał na Vennis i Sky, które wyraźnie się speszyły- Bramy Alicante są zamknięte. Nikt nie może się przedrzeć do Idrisu, nawet sami Nocni. Łowcy zaczęli się nas wreszcie bać i to na poważnie. I nie próbujcie mnie zwieść, że to nie wy- zagroził w stronę naszych ,, bandytek''- Wszyscy w Podziemiach domyślili się, że to wasza sprawka. To było w stylu Vennis, a Sky słynie ze swojej nienawiści do Dzieci Nefilim...
- I co?!- wybuchła Sky- Mamy ich przepraszać?! To oni są wszystkiemu winni! Porozumienia są fałszywe, mnóstwo naszych jest skrzywdzonych! Myślą, że nie mamy uczuć, ale prawda jest inna! Jeżeli chcą wojny, będą ją mieli!
- Sky!- poderwałam się z miejsca.
- Hawkins, uspokój się!- dołączyła się Vixen.
- Mówię prawdę, Endless! Vixen, ty też to wiesz! Porwanie Clary przelało czarę!
- Dosyć!- krzyknął Magnus, wyraźnie rozzłoszczony naszym zachowaniem.
Z zaciętymi minami zajęłyśmy swoje poprzednie miejsca. Wolałyśmy nie igrać z Magnusem. Kiedy jest wściekły, lepiej nie stać koło niego. Miał dużo cierpliwości, ale każdy ma swoje granice, a teraz pewnie je przekroczył. A my chciałyśmy jeszcze żyć. Znaczy nie wiem jak Sky, ale ja tak.
Janel spojrzał po wszystkich, aby zobaczyć czy już jesteśmy spokojni. Przez chwilę patrzył się na swoją kuzynkę, po czym oparł się o ścianę i westchnął, jakby go przygniatał jakiś ciężar.
- Więc tak. Niestety mam też złe wiadomości. Do Nowego Yorku przyjdzie nasza znajoma osoba, a dokładnie znana Vennis. To Inkwizytorka Donatelle Price.
Vennis spojrzała na niego wpierw jak na wariata, a potem zrobiła coś czego w życiu bym się po niej nie spodziewała. Ruszyła przed siebie jak rozjuszony byk i chwyciła najbliższe krzesło. Simon, szybko przejrzał jej zamiary, aby po chwili zmaterializować się przy jej boku i przyciągnąć ją mocno do siebie, aby nie zrobiła nic głupiego. Zaczęła się szarpać i krzyczeć, ale Simon jej nie puścił.
- Ta wariatka! Szalona, chora na umyśle wariatka, chce przyjechać do Nowego Yorku! Nie było jej mało, że skrzywdziła mnie i moją matkę?! Zabiję ją! Zabiję!- wrzeszczała, szarpiąc się rozpaczliwie.
- Vennis! Daj mi skończyć!- Krzyknął Janel. Simon wypuścił ją z uścisku. Shepard chwycił ją za ramiona i potrząsnął.- Ona przyjedzie ze swoim synem! Twoim ojcem! On chce się z tobą zobaczyć! Jego posłannik był tu wczoraj wieczorem! Powiedział, że chce się z tobą spotkać!
Ven wybuchnęła płaczem i przytuliła się do swojego brata. Drugi raz w życiu jest taka załamana. Reszta także nie mogła powstrzymać zdziwienia. Miałam rację. Ta dziewczyna niszczy się od środka, ukrywając wszystko w sobie. To nie może się tak długo ciągnąć.
Wstałam z miejsca i zbliżyłam się do Janela i Ven. Położyłam dłoń na ramieniu i uśmiechnęłam się pocieszająco, choć na mnie nie patrzyła.
- Dasz radę. To dobrze, że twój ojciec, chce się z tobą zobaczyć...
- Nie rozumiesz!- oderwała się od Janela i spojrzała mi głęboko w oczy. Na jej twarzy malowała się furia, pomieszana z rozpaczą- Ojciec zostawił nas, gdy jeszcze się nie urodziłam, choć doskonale wiedział, że moja mama jest w ciąży! Nie dawał znaku życia, nie odwiedzał nas. Nawet nie pofatygował się, aby do nas zadzwonić, a miał numer mamy. Mógł przynajmniej napisać list. Mógł zrobić cokolwiek, byleby pokazać mi, że o mnie pamięta. Mógł nawet kontaktować się ze mną przez Hodge'a, ale nie! On siedział w swojej szpanerskiej rezydencji! Dam głowę, że ma inną kobietę! Że nie pamięta mojej mamy, a chce się ze mną spotkać z litości!
- Ven, daj mu szansę!- wtrącił się Simon- Rozumiem, zranił cię i to głęboko. Na twoim miejscu tak samo bym się zachowywał, ale utracisz go już na zawsze. Masz szansę go poznać. Daj mu jedną szansę. Zobacz o co chodzi.
Wściekłość zniknęła z jej twarzy. Przez chwilę chodziła po pokoju, aż westchnęła cicho i stanęła na środku pomieszczenia i spojrzała spokojnie na swojego kuzyna.
- Gdzie i kiedy?- spytała zwięźle.
- W jego domu na Fort- Washington Ave numer 14. Jutro, wieczorem mniej więcej o ósmej.
- Fort-Washington Ave?- spytała zdziwiona Vixen- Aż w Bronx? Z Manhattanu to jakieś... cztery godziny drogi?
- Zależy jak korki- Janel wzruszył ramionami- W każdym razie, idziesz tam? Mogę pójść z tobą...
- Nie- ucięła Vennis, z determinacją w oczach- Sama tam pójdę i dam sobie radę. Wysłucham czego chce, odpowiem mu i pójdę.
- Mogę cię podwieźć- zaoferował się Magnus- Mam wóz.
- Dziękuję- pokiwała głową z wdzięcznością- Dziękuję Magnusie Bane. Mam wielkie długi wobec was.
- W przyjaźni nie chodzi o spłacanie długów. Wspieramy się- objęłam ją ramieniem i przytuliłam, żeby poczuła się lepiej.
- Hej, czas goni- odezwał się Simon, stukając w swój zegarek na ręku- Musimy się zbierać, jeżeli tego wieczoru chcemy zebrać informacje.
- Ja też będę się zbierał- przyznał Janel- Także mam swoje sprawy do załatwienia.
- Ja idę do Podziemia- oznajmiła Vixen- Ktoś idzie?
- Ja!- wtrąciła się Sky- Muszę porozumieć się z moim klanem, a Carissa pewnie będzie w Podziemiach.
- Będę wam towarzyszył- zaproponował Janel, patrząc zalotnie na Sky.
Ta zarumieniła się lekko, jednak nie powiedziała nic w proteście. Obydwie w tym samym momencie, popatrzyłyśmy zdziwione na naszych krewnych. Sky i Janel? Coś czuję, że jak tak dalej będzie, to będę musiała odbyć ze Sky kobiecą rozmowę. Oby to nastąpiło jak najpóźniej. Nie uśmiecha mi się wytłumaczenie jej, czym różni się zauroczenie od zakochania. I wątpię, że Vennis będzie chciała to samo przerabiać z Janelem.
Coś jeszcze można dodać do listy rzeczy do zrobienia? Chyba nie. Dziś mamy spokój.
Hejka! Jak wam się podoba rozdział? Wiem, że krótki i mi pewnie nie wyszedł, ale chciałam coś jak najszybciej dodać przed końcem moich ferii. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam.
Miłego czytania!
Genialne! czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńJa również czekam z niecierpliwością . Wczoraj pochłonęłam wszystkie 24 rozdziały i jestem zachwycona . Kolejny blog do mojej listy : ) Zapraszam :
OdpowiedzUsuńciekawosc-pierwszy-stopien-do-piekla.blogspot.com (obiecuje ze to pierwszy i ostatni SPAM na twoim blogu :))
Witam!
OdpowiedzUsuńPrzychodzę z informacją, iż Przysięgła Liv (Kompania Przysięgłych) postanowiła odejść z ocenialni. Twój blog chwilowo widnieje w wolnej kolejce, przysługuje Ci jednak prawo do poproszenia o przeniesienie do kolejki innego oceniającego (proszę się wpierw zapoznać z opisami pozostałych Przysięgłych). Przepraszam za kłopot i pozdrawiam serdecznie,