Już jest ponad dziesięć tysięcy wejść! Naprawdę wam dziękuję, w życiu bym się nie spodziewała, że ten blog osiągnie taki wynik! Bardzo wam wszystkim dziękuję, za to, że wchodzicie jak i za waszą cierpliwość. Dlatego postanowiłam szybko napisać nowy rozdział. Miał wyjść dramatycznie i mam nadzieję, że tak jest. Proszę tylko pisać szczerze. Jesteście kochani!
Rozdział XXX
Vennis
- Ile jeszcze?- spytała się zdenerwowana Sky. Z nerwów zaczęła obgryzać paznokcie. Ledwo mogła usiedzieć w miejscu.
- Jeszcze chwila- Janel starał się ją uspokoić, gdy właśnie przed nami wyrosły ostatnie budynki, za którymi znajdował się hotel wampirów- Zaraz będziemy. Na pewno...
Nie dokończył. Stanęliśmy na opuszczonym parkingu, a obok stał hotel...
- O nie. Nie! Nie!- krzyknęłam i wysiadłam z samochodu.
Ten hotel stał. Ale w innej scenerii: w płomieniach.
Przypominał świeczkę, która sama jakimś cudem się spaliła. Cały budynek płonął, a w górę wzbijały się chmury dymu, którego zapach rozszedł się po okolicy. Stara tapeta odlatywała od ścian i spadała na grunt, dach zaczął zapadać się do środka, a szyld leżał kilka metrów ode mnie. Ledwo można było kogoś dostrzec- dym ograniczał pole widzenia. Wszystko to przypominało scenę z jakiegoś filmu sensacyjnego. Z budynku uciekały z krzykiem ocalałe wampiry, a z boku stała kobieca postać, wymachując rękami. W pierwszym momencie jej nie poznałam.
- Endless!- krzyknęła Sky i bez słowa pośpieszyła w kierunku siostry.
- Sky!- wrzasnęłam i rzuciłam się za nią w pogoń.
Mimo, że byłam wytrenowana, Sky była szybsza ode mnie i po chwili objęła Endless rękoma. Ta nie zareagowała, a jedynie wypowiadała zaklęcia i robiła znaki w powietrzu, które zamieniały się w słowa zrobione z wody, napisane w języku Dzieci Lilith. Widziałam, że w jej oczach błyska radość pomieszana z żądzą mordu, skierowaną do demonów, które wywołały ten pożar. Nie mogła jednak przerwać. Dopiero po chwili zrozumiałam, że próbuje opanować ogień, ale dlaczego nie może? Oczywiście matka natura sama dała mi ta odpowiedź, gdy barwa ognia zmieniła się na brunatną. No jasne, to nie był zwykły ogień, tylko demoniczny. Niszczy wszystko w promieniu kilkudziesięciu kilometrów i nie zostawia po sobie śladów, gdy wszystko ucichnie. Jeżeli nie uda nam się tego zatrzymać, pożar będzie trwał do kiedy cały budynek nie zamieni się w masę popiołu.
Dopiero po chwili zobaczyłam, że tuż za mną w zaułku, leżą poranione wampiry. Ich ciała były na wszystko odporne, poza ogniem. To był jeden z ich słabych punktów. Na ich bladych twarzach malował się ból, a niektóre rany już się zasklepiały. Mimo to, musieli nieźle cierpieć.
- Vennis!- Sky chwyciła mnie za rękę i ścisnęła. Na jej twarzy malował się strach- Endless mi powiedziała, że tam jest Simon i Leonell! Mieli obgadać plany, gdy uderzyła armia demonów! Jeden z nich wywołał pożar, gdzie siedziała reszta klanu. Simon, Raphael i Leonell poszli po nich, ale wrócił tylko Santiago! Powiedział, że są uwięzieni w jednym z pokoi, a z powodu ognia nie może się dostać! Powiedział, że jeżeli wampir będzie przez ponad minutę dosłownie w ogniu, to zginie i rozlegnie się wielki huk! Magnus jest po drugiej stronie hotelu i stara się pomóc, ale tego jest za dużo!
No tak. Tak zwana ,, autodestrukcja'' wampirów. Jedna z ich wad. Że też ten świat jest ta głupio skonstruowany.
To chyba ja będę musiała być tym ,, wybawcą''. Mam nadzieję, że wyjdę z tego żywa.
- Sky, pomóż Endless. Spróbujcie przynajmniej minimalnie rozbić tą barierę ognia. Tylko wtedy uwolnię Lewisa i Leonella. Tylko się postarajcie!
- Vennis, to szaleństwo!- ścisnęła moją rękę, ale wyplątałam ją z jej uścisku i posłałam jej smutne spojrzenie.
- Sky, może i jestem byłym łowcą, ale to moje życie czy tego chcę czy nie: igranie ze śmiercią. Dlatego się urodziłam. Mam przynajmniej nadzieję, że jeżeli zginę, to wykorzystacie to i odbijecie Clary. Trzymaj się, Hawkins.
Próbowała mnie chwycić, ale wywinęłam jej się i mimo krzyków wbiegłam wprost do płonącego budynku.
Ze środka wyglądało to jeszcze gorzej. Oczy łzawiły od czadu. Szczęście, że miałam przy sobie chustę. Owinęłam ją sobie wokół ust i nosa, abym się nie zatruła czadem. i gdzie u licha, jest Simon i Leonell?!
- Ratunku!- usłyszałam rozpaczliwy krzyk Simona.
Do licha, ostatnie piętro. Z powątpiewaniem przyjrzałam się schodom, które w zasadzie ledwo się trzymały. Szczęście, że runy długo się na mnie trzymają, w tym znak gracji. Co prawda nie miałam runów szybkości, ale byłam na tyle zwinna, że mogłam sobie poradzić. Wzięłam się głęboko w garść i zaczęłam biec po schodach, ledwo dotykając stopni. Mimo to i tak niektóre złamały się, co wywnioskowałam z dźwięku łamiącego się drewna. Cicho zaklęłam pod nosem i ruszyłam dalej, nie oglądając się za siebie. Kolumny, które były jako dekorację, taranowały drogę, więc musiałam je przeskoczyć. Robiło się coraz bardziej gorąco, a powietrza było coraz mniej. Zaczęłam zazdrościć Simonowi tego, że nie musi oddychać. A co do Leonella, podobno potrafi wstrzymać powietrze na jakieś pięć minut, a poza tym pewnie znajdzie jakiś sposób, żeby się nie otruć. Może i miał ze sto lat, ale był sprytny.
Krzyki Simona stawały się coraz wyraźniejsze, gdy w końcu dotarłam do celu. Jednak Sky miała rację: bariera ognia była wielka, aż za bardzo. Nic dziwnego, że Raphael stchórzył. Gdyby nie chodziło o moich przyjaciół, sama bym to zrobiła.
Miałam mało czasu, nie mogłam zrobić sobie jakiegoś znaku. Miałam do wyboru albo wbiec tam, narażając się na stanięcie się świeczką albo wyciągnęłabym przed siebie sztylet, gdyż demoniczny ogień nie ma z nimi szans, dzięki mocy, która płynie, gdy sztyletowi zostaje nadane imię jednego z aniołów. Czyli wygrywa druga opcja.
Wyciągnęłam przed siebie swojego Neticho i wbiegłam wprost w płomienie. Przez chwilę czułam na sobie ogień, jednak sztylet spełnił swoje zadanie i po chwili upadłam na ugiętych kolanach tuż przed Simonem, brudnym od popiołu. Leonell leżał obok, z ustami zasłoniętymi jakąś szmatką i machał resztkami sił.
- Pokazuje coś przez cały czas- wytłumaczyło ochrypłym głosem- Nie wiem, o co mu chodzi.
- Musicie skoczyć- podbiegłam do okna i próbowałam je podnieść- Tylko w ten sposób się stąd wydostaniecie...
- Nie mogę go otworzyć- powiedział Simon- To pomieszczenie należało kiedyś do czarownic. Zrobiły tak, że tych okien nie da się otworzyć.
Czarownice? Proste. Za pomocą Neticha wyrwałam okno z zawiasów i po chwili upadło z wielkim hukiem na dół, czemu towarzyszyło dźwięk tłukącego się szkła. Oby nie upadło na nikogo. Wskazałam Simonowi, żeby skoczył. Przywódca demonów był wyraźnie w złym stanie, z jego twarzy odpłynęły kolory. Nie mógł się dźwignąć na własne nogi.
- Skocz i czekaj! To głupi pomysł, ale rzucę Leonella prosto w twoje ręce- kazałam.
Simon pokiwał głową i jednym susem wyskoczył z pomieszczenia. Po chwili rozległ się kolejny huk, obwieszczający jego lądowanie. Leonell był ciężki, ale byłam na tyle silna, aby go podnieść. Zaczął coś mamrotać, ale nie zwracałam na to uwagi. Rzuciłam go przez okno, aż usłyszałam okrzyk radości Simona. Po chwili wszyscy zaczęli wrzeszczeć moje imię. Miałam właśnie skoczyć, gdy nagle coś zaskrzypiało nade mną. To przed tym chciał nas uchronić Leonell.
Płonący dach w ciągu sekundy zapadł się w budynek, tym samym zaczął spadać na mnie. Nie zdążyłam dobiec. Wszystko działo się tylko kilka sekund...
Cisza.
- Jeszcze chwila- Janel starał się ją uspokoić, gdy właśnie przed nami wyrosły ostatnie budynki, za którymi znajdował się hotel wampirów- Zaraz będziemy. Na pewno...
Nie dokończył. Stanęliśmy na opuszczonym parkingu, a obok stał hotel...
- O nie. Nie! Nie!- krzyknęłam i wysiadłam z samochodu.
Ten hotel stał. Ale w innej scenerii: w płomieniach.
Przypominał świeczkę, która sama jakimś cudem się spaliła. Cały budynek płonął, a w górę wzbijały się chmury dymu, którego zapach rozszedł się po okolicy. Stara tapeta odlatywała od ścian i spadała na grunt, dach zaczął zapadać się do środka, a szyld leżał kilka metrów ode mnie. Ledwo można było kogoś dostrzec- dym ograniczał pole widzenia. Wszystko to przypominało scenę z jakiegoś filmu sensacyjnego. Z budynku uciekały z krzykiem ocalałe wampiry, a z boku stała kobieca postać, wymachując rękami. W pierwszym momencie jej nie poznałam.
- Endless!- krzyknęła Sky i bez słowa pośpieszyła w kierunku siostry.
- Sky!- wrzasnęłam i rzuciłam się za nią w pogoń.
Mimo, że byłam wytrenowana, Sky była szybsza ode mnie i po chwili objęła Endless rękoma. Ta nie zareagowała, a jedynie wypowiadała zaklęcia i robiła znaki w powietrzu, które zamieniały się w słowa zrobione z wody, napisane w języku Dzieci Lilith. Widziałam, że w jej oczach błyska radość pomieszana z żądzą mordu, skierowaną do demonów, które wywołały ten pożar. Nie mogła jednak przerwać. Dopiero po chwili zrozumiałam, że próbuje opanować ogień, ale dlaczego nie może? Oczywiście matka natura sama dała mi ta odpowiedź, gdy barwa ognia zmieniła się na brunatną. No jasne, to nie był zwykły ogień, tylko demoniczny. Niszczy wszystko w promieniu kilkudziesięciu kilometrów i nie zostawia po sobie śladów, gdy wszystko ucichnie. Jeżeli nie uda nam się tego zatrzymać, pożar będzie trwał do kiedy cały budynek nie zamieni się w masę popiołu.
Dopiero po chwili zobaczyłam, że tuż za mną w zaułku, leżą poranione wampiry. Ich ciała były na wszystko odporne, poza ogniem. To był jeden z ich słabych punktów. Na ich bladych twarzach malował się ból, a niektóre rany już się zasklepiały. Mimo to, musieli nieźle cierpieć.
- Vennis!- Sky chwyciła mnie za rękę i ścisnęła. Na jej twarzy malował się strach- Endless mi powiedziała, że tam jest Simon i Leonell! Mieli obgadać plany, gdy uderzyła armia demonów! Jeden z nich wywołał pożar, gdzie siedziała reszta klanu. Simon, Raphael i Leonell poszli po nich, ale wrócił tylko Santiago! Powiedział, że są uwięzieni w jednym z pokoi, a z powodu ognia nie może się dostać! Powiedział, że jeżeli wampir będzie przez ponad minutę dosłownie w ogniu, to zginie i rozlegnie się wielki huk! Magnus jest po drugiej stronie hotelu i stara się pomóc, ale tego jest za dużo!
No tak. Tak zwana ,, autodestrukcja'' wampirów. Jedna z ich wad. Że też ten świat jest ta głupio skonstruowany.
To chyba ja będę musiała być tym ,, wybawcą''. Mam nadzieję, że wyjdę z tego żywa.
- Sky, pomóż Endless. Spróbujcie przynajmniej minimalnie rozbić tą barierę ognia. Tylko wtedy uwolnię Lewisa i Leonella. Tylko się postarajcie!
- Vennis, to szaleństwo!- ścisnęła moją rękę, ale wyplątałam ją z jej uścisku i posłałam jej smutne spojrzenie.
- Sky, może i jestem byłym łowcą, ale to moje życie czy tego chcę czy nie: igranie ze śmiercią. Dlatego się urodziłam. Mam przynajmniej nadzieję, że jeżeli zginę, to wykorzystacie to i odbijecie Clary. Trzymaj się, Hawkins.
Próbowała mnie chwycić, ale wywinęłam jej się i mimo krzyków wbiegłam wprost do płonącego budynku.
Ze środka wyglądało to jeszcze gorzej. Oczy łzawiły od czadu. Szczęście, że miałam przy sobie chustę. Owinęłam ją sobie wokół ust i nosa, abym się nie zatruła czadem. i gdzie u licha, jest Simon i Leonell?!
- Ratunku!- usłyszałam rozpaczliwy krzyk Simona.
Do licha, ostatnie piętro. Z powątpiewaniem przyjrzałam się schodom, które w zasadzie ledwo się trzymały. Szczęście, że runy długo się na mnie trzymają, w tym znak gracji. Co prawda nie miałam runów szybkości, ale byłam na tyle zwinna, że mogłam sobie poradzić. Wzięłam się głęboko w garść i zaczęłam biec po schodach, ledwo dotykając stopni. Mimo to i tak niektóre złamały się, co wywnioskowałam z dźwięku łamiącego się drewna. Cicho zaklęłam pod nosem i ruszyłam dalej, nie oglądając się za siebie. Kolumny, które były jako dekorację, taranowały drogę, więc musiałam je przeskoczyć. Robiło się coraz bardziej gorąco, a powietrza było coraz mniej. Zaczęłam zazdrościć Simonowi tego, że nie musi oddychać. A co do Leonella, podobno potrafi wstrzymać powietrze na jakieś pięć minut, a poza tym pewnie znajdzie jakiś sposób, żeby się nie otruć. Może i miał ze sto lat, ale był sprytny.
Krzyki Simona stawały się coraz wyraźniejsze, gdy w końcu dotarłam do celu. Jednak Sky miała rację: bariera ognia była wielka, aż za bardzo. Nic dziwnego, że Raphael stchórzył. Gdyby nie chodziło o moich przyjaciół, sama bym to zrobiła.
Miałam mało czasu, nie mogłam zrobić sobie jakiegoś znaku. Miałam do wyboru albo wbiec tam, narażając się na stanięcie się świeczką albo wyciągnęłabym przed siebie sztylet, gdyż demoniczny ogień nie ma z nimi szans, dzięki mocy, która płynie, gdy sztyletowi zostaje nadane imię jednego z aniołów. Czyli wygrywa druga opcja.
Wyciągnęłam przed siebie swojego Neticho i wbiegłam wprost w płomienie. Przez chwilę czułam na sobie ogień, jednak sztylet spełnił swoje zadanie i po chwili upadłam na ugiętych kolanach tuż przed Simonem, brudnym od popiołu. Leonell leżał obok, z ustami zasłoniętymi jakąś szmatką i machał resztkami sił.
- Pokazuje coś przez cały czas- wytłumaczyło ochrypłym głosem- Nie wiem, o co mu chodzi.
- Musicie skoczyć- podbiegłam do okna i próbowałam je podnieść- Tylko w ten sposób się stąd wydostaniecie...
- Nie mogę go otworzyć- powiedział Simon- To pomieszczenie należało kiedyś do czarownic. Zrobiły tak, że tych okien nie da się otworzyć.
Czarownice? Proste. Za pomocą Neticha wyrwałam okno z zawiasów i po chwili upadło z wielkim hukiem na dół, czemu towarzyszyło dźwięk tłukącego się szkła. Oby nie upadło na nikogo. Wskazałam Simonowi, żeby skoczył. Przywódca demonów był wyraźnie w złym stanie, z jego twarzy odpłynęły kolory. Nie mógł się dźwignąć na własne nogi.
- Skocz i czekaj! To głupi pomysł, ale rzucę Leonella prosto w twoje ręce- kazałam.
Simon pokiwał głową i jednym susem wyskoczył z pomieszczenia. Po chwili rozległ się kolejny huk, obwieszczający jego lądowanie. Leonell był ciężki, ale byłam na tyle silna, aby go podnieść. Zaczął coś mamrotać, ale nie zwracałam na to uwagi. Rzuciłam go przez okno, aż usłyszałam okrzyk radości Simona. Po chwili wszyscy zaczęli wrzeszczeć moje imię. Miałam właśnie skoczyć, gdy nagle coś zaskrzypiało nade mną. To przed tym chciał nas uchronić Leonell.
Płonący dach w ciągu sekundy zapadł się w budynek, tym samym zaczął spadać na mnie. Nie zdążyłam dobiec. Wszystko działo się tylko kilka sekund...
Cisza.
Bardzo interesujący rozdział jak na moje oko. ;3
OdpowiedzUsuńCiekawe jak dalej potoczą się ich losy. xd
Zapraszam do siebie: http://you-think-you-can.blogspot.com/
Druga ! Mam nadzieje że vennis przeżyje ^^
OdpowiedzUsuńFenomenalny rozdział !! ;D Uśmiercisz Vennis ? Ciekawa jestem. No i gratuluję tylu wejść ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że nie zabijesz Ven, ja to porostu ( po prostu ) wiem! A może... zaginie, a wszyscy będą myśleli, że umarła? Eureka! I Vennis przyjdzie im potem na ratunek... hm... już mam... razem z Clary!
OdpowiedzUsuńAle ze mnie idiotka... no, nieważne.
Rozdział = 6+
Wejścia = -||-
Pozdrawiam!!!
Ciepło, ciepło :D
UsuńByłam blisko? WOW. Ale fajnie!
OdpowiedzUsuńVennis mi się kojarzy z waniszem :|
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ♥
Haha pierwszy raz słyszę takie skojarzenie xd
Usuń