czwartek, 9 maja 2013

Rozdział XXXI

Rozdział XXXI
- Ale jak to?! Ven... nie, to niemożliwe! Ona nie jest żadnym aniołem! - krzyknęłam i zerwałam się z krzesła.
  Nie mogłam wytrzymać. Pewnie zaczęłam chodzić po pomieszczeniu jak tygrys wypuszczony z klatki, ale teraz to mnie najmniej obchodziło. Devin obserwował mnie ze spokojem, co trochę mnie zirytowało.
  To niemożliwe. Vennis nie jest żadnym aniołem! Ma w sobie anielską krew, ale to każdy Nefilim ją ma. Gdyby dawała ona takie coś jak nieśmiertelność, Nocni Łowcy nie ginęliby w bitwach! Żyliby wiecznie i zabiliby wszystkie demony, a tak to? Mają tylko namiastkę aniołów, ale oni się nie zachowują jak anioły i nie mają takiej mocy. Gdyby mieli, cały mój gatunek byłby już uznany za wymarły, łącznie z resztą demonów. To nie brzmi logicznie, chociaż w moim świecie nie istnieje coś takiego jak logika.
- Vennissa jest aniołem, ale w połowie- powiedział Devin.
- Przecież każdy Nefilim ma w sobie krew anioła- zauważyłam, starając się mówić opanowanym tonem, choć w środku gotowałam się ze złości.
- Wytłumaczę ci to.- wziął głęboki oddech, widocznie go trochę zdenerwowałam- Czy znasz historię Vennis i jej rodziny?
  Pokiwałam głową. Bałam się, że zacznę krzyczeć, a to nie byłoby na miejscu. Teraz jednak nie miałam prawie żadnych hamulców. 
- Ród Shepardów jest bardzo złożony. Ta rodzina była bardzo atrakcyjna dla aniołów czy nawet Podziemnych. Mężczyźni byli wspaniałymi wojownikami, lojalnymi i odważnymi kompanami, a dziewczęta z tego rodu słynęły i słyną ze sprytu, zawziętości oraz mądrości i odwagi. Nie można im także odmówić wielkiej urody. Matka Jade była owszem wampirzycą, ale ojciec był pełnej krwi aniołem. Stało się tak, gdyż uratował on jedną z anielic, która spadła z nieba. W nagrodę Razjel sprawił, że stał się pełnej krwi aniołem, a Laurel mogła urodzić mu dzieci. Nie powiedział jednak nic swojej żonie, a aniołowie potrafią się doskonale kamuflować. Laurel nawet nie przypuszczała, że zajdzie w ciążę. Nie mogła uwierzyć, gdy spostrzegła jej pierwsze oznaki. Urodziła swoją pierwszą córkę, Mirandę, czyli moją matkę, a po dwóch latach także Jade. Krew jednak przechodzi dalej, a moja matka i Vennissy nawet nie przypuszczały, że mają w sobie krew anioła pomieszaną z wampirzą. U jednej były oznaki, czyli u mojej matki, ale Jade nadal nic nie wiedziała, a może tylko nie chciała w to uwierzyć? Kto wie. Więc dalej: jeden z aniołów chciał moją matkę i osiągnął swój cel. Z tego ich związku urodziłem się ja. Gdy miałem dziesięć lat, po raz pierwszy zszedłem na ziemię i spotkałem Vennis, gdy trenowała w jakimś parku, którego nazwy nie pamiętam. Wtedy dostrzegłem tatuaż, a jej wygląd tylko utwierdził moje przypuszczenia, że to córka Jade. Widzisz, ona jest bardzo podobna do matki, a ja wielokrotnie widziałem Jade z góry, gdy matka mi ją wskazywała. Chciała mi przestawić krewnych, choć bała się reakcji, gdy dowiedzą się o jej związku z aniołem. W każdym razie: chciałem się przekonać czy to prawda, więc pewnego dnia zabrałem moją mamę do tego parku, by zobaczyła tą dziewczynkę. I rozpoznała ją. Dopiero wtedy mi powiedziała, że Jade zaginęła, a Vennis została sama. Chciałem ją poznać, jednak Miranda zakazała mi się do niej zbliżać, gdyż odrzuciłaby mnie. Nie uwierzyłaby, że jest w połowie aniołem i nie zaakceptowałaby historii swojej rodziny.
- Nie zdziwiłabym się, gdyby to zrobiła- przyznałam, patrząc na niego przez kurtynę czerwonych loków- Cała ta historia brzmi nieprawdopodobnie.
- Cały nasz świat jest nieprawdopodobny i nielogiczny- zauważył z szelmowskim uśmiechem na ustach.
  Gniew mi przeszedł, więc mogłam odwzajemnić jego uśmiech.
- To prawda, jednak i tak to jest dziwne. Skoro jest w połowie aniołem no i ma w sobie krew wampira, to dlaczego aniołowie nie wzięli jej do nieba? Przecież raczej tam, jest jej miejsce...
- Kiedy Jade zorientowała się kim jest jej córka, próbowała ją ,, uchronić'' przed nami. Poza tym, wolała, aby została z rodziną. I dobrze zrobiła, gdyż wątpię, że Vennis podobałby się nasz ,, anielski świat''- wykrzywił twarz w grymasie- Może i wielu zdaje się, że jest wręcz niebiański, pełen radości i miłości, jednak to nie jest prawda. Nasz świat jest taki jak wasz: są ci dobrzy, ale znajdą się tacy aniołowie, którzy w zasadzie powinni być tymi upadłymi. W każdym gatunku, zdarzają się jakieś wyrzutki o złych sercach, nawet naszym. Wbrew pozorom nigdzie nie jest dobrze. Wszędzie jest pomieszane dobro ze złem; wszędzie te siły ze sobą walczą. Nie ma miejsca gdzie jest wszystko wspaniałe. W sumie, gdyby tak było, cały świat byłby monotonny i męczący.
- W sumie racja, ale nie rozumiem...
- Devin!- nagle do sali wpadł Shael.
  Dopiero teraz mogłam coś wyczytać z jego twarzy. Był na niej strach, zmieszany z niedowierzaniem. Obydwoje spojrzeliśmy na niego zdziwieni. Devin potarł czoło i spojrzał na niego z lekką naganą w oczach.
- Shael...
- Wiem, ale to ważne. Demony zaatakowały rodziny byłych z Clave. Niedaleko jest ich cała horda, na czyjeś wezwanie. Nikt nie wie dlaczego, ale mają one w sobie coś z Wyklętych. Są podejrzenia, że podano ludziom demoniczną krew, a potem zmieszano ją z krwią aniołów, aby nie umarły...
- Co?!- poderwaliśmy się z miejsc.
- Au!- syknęłam, gdy poczułam jakby kopnięcie prądem.
  Kopnięcie prądem? Przecież druga ja miała to zrobić, gdy do pokoju przyjdzie jakiś gość...
- O nie.- wyszeptałam i podbiegłam do drzwi. Devin i Shael nie powstrzymywali mnie. Stanęłam na chwilę przy drzwiach i spojrzałam na Devina, którego twarz wyrażała lekki smutek.
- Przyjdę po was- obiecałam- Dajcie mi jeden dzień. Teraz jednak coś się dzieje. Muszę iść.
- Idź- przytaknął Devin- Będziemy czekać, demonico. Życzę szczęścia i uważaj na siebie.
- Nawzajem- spojrzałam na nich po raz ostatni i zaczęłam biec w stronę schodów.
******************************************************************************
  Kiedy znalazłam się obok drzwi, musiałam zaczerpnąć powietrza. Może i miałam super zdolności, ale niestety mój organizm widać jeszcze się do tego nie przyzwyczaił. Więc chyba o biegu w maratonie mogę zapomnieć- pomyślałam z lekkim rozbawieniem, mimo całej tej sytuacji. Oparłam się o kamienną ścianę, aby nabrać powietrza...
  I wtedy ściana rozstąpiła się. Pisnęłam z zaskoczenia i szybko zabrałam rękę. Z małym hukiem ściana otworzyła się, ukazując kolejny korytarz. Latarnie jak na zawołanie, zapaliły się same, wypełniając ponury korytarz światłem. Spojrzałam z niedowierzaniem w korytarz. Devin nic nie wspomniał, że tu jest takie pomieszczenie. Wychynęłam się delikatnie, aby zobaczyć co tam jest. Po chwili moim oczom ukazał się krwawy odcisk albo coś w tym rodzaju. Ale co...
  Przed oczami pojawiło mi się wspomnienie, gdy siedziałam z Endless i Vennis w parku, w zagajniku, który był niedostępny dla ludzi, tylko dla Podziemnych i ich gości, a była łowczyni opowiadała nam o sobie. Dopiero się poznawałyśmy, ale czułyśmy się dosyć swobodnie w swoim towarzystwie... nie licząc Endless, która na początku była odrobinę przestraszona. Mimo to interesowało ją życie Nocnych Łowców, a Vennissa z chęcią się chwaliła swoimi osiągnięciami:
  Pod Instytutem ciągną się setki korytarzy- powiedziała kiedyś Vennis, gdy opowiadała nam o swoim życiu w Instytucie- Nikt o nich nie wie. Są ściśle ukryte, a za ich drzwiami znajdują się różne zagadki. Nie miałam czasu, aby je wszystkie zgłębić, ale zaznaczyłam je swoją krwią. W każdym miejscu, w którym byłam, narysowałam na ścianie run z krwi, która nigdy nie zniknie. To będzie dla innych sygnałem, że ktoś już tam był.
- Myślisz, że ten Instytut ma jakieś mroczne tajemnice, które mogą coś zmienić?- spytała się Endless.
  Z zaciekawieniem przyjrzałam się łowczyni. Vennis zamyśliła się przez chwilę, po czym na jej twarzy pojawił się krzywy uśmieszek:
- Raczej tak. Każdy dom, każde miejsce ma swoją historię i sekrety. Wątpię, że ten budynek był ich pozbawiony. Na pewno było ich mnóstwo. Lecz czy ktoś poza mną odkryje jego sekrety: tego nigdy nie wiadomo. Przeszłość jest nieodgadniona. Kto wie, co nas czeka.
  I miała rację. To miejsce miało sekrety. Jednak czy na tyle ,, bezpieczne'', abym mogła je przeżyć? Kto wie, co może się tutaj kryć. Vennissa ma rację, każde miejsce ma swoje sekrety. Jednak czy to czas, aby je zgłębić? Kolejne porażenie prądem powiedziało mi, że raczej nie. Działo się coś złego. Coś bardzo złego. 
  Nie. To nie jest jeszcze ten czas. Najpierw muszę się dowiedzieć, co się dzieje. Z wahaniem ostrożnie otworzyłam drzwi. Druga ja siedziała na łóżku i oglądała rysunki, które zrobiłam. Podniosła na mnie wzrok i zmarszczyła brwi.
- Co się dzieje?- spytała.
- Wzywałaś mnie.
- Wcale nie- zaprzeczyła, ze zdziwioną miną- Skąd ci to przyszło do głowy? Byłam tu cały czas i nikt nas nie odwiedzał.
- Ale... porażono mnie prądem!- usiadłam na łóżku, aby wszystko poukładać- Przecież jakby porażono mnie prądem..
- Mocno?- zajęła miejsce obok mnie i spojrzała mi w oczy- Skup się. CZY TO BYŁO MOCNO?
- Tak, ale co to ma z czymkolwiek wspólnego.
- A to, że tak się dzieje, gdy ktoś z naszego gatunku ginie. Tam się dzieje rzeź- przekazała mi swoje myśli. 
  Co?! Jak to?! Nie, nie, nie! Proszę tylko nie to! Co się tam dzieje?! Czy to tylko przez demony? Miałam wielki chaos w głowie, nie mogłam sformułować żadnej sensownej myśli...
  Kroki. O nie. Ktoś tu idzie. Wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia i chwyciłyśmy się za ręce. Westchnęłam głęboko i wchłonęłam samą siebie. Po chwili byłam zupełnie sama i leżałam na łóżku, dysząc ciężko. Tego było za dużo.
- Clary!- do pokoju wparował Max. Miał na policzkach rumieńce i był oblany potem.
- Co jest... mały?- spytałam, starając się ukryć swoje zmęczenie.
  Powiódł po mnie wzrokiem, po czym bez słowa zamknął drzwi i oddalił się. Resztkami sił podbiegłam do drzwi i walnęłam ręką. I to był błąd. Runy zadziałały i odrzuciły mnie, aż walnęłam z hukiem w ścianę. Z sykiem wciągnęłam powietrze i złapałam się za ramię, w które się uderzyłam. Na rękach zostały mi dziwne znaki i zaczęła z nich lecieć krew.
  Nie może być już gorzej. Niestety życie chciało mi udowodnić zupełnie co innego...



  Nie miałam za bardzo pomysłu do Clary, więc napisałam tak. Mam nadzieję, że ten rozdział mi wyszedł. Co do Vennis, to czekam na wasze propozycje co się z nią stanie. Jedna z użytkowniczek była bliska, ale to nadal nie jest to. Jestem ciekawa, czy ktoś zgadnie. Czekam na wasze propozycje.
   

7 komentarzy:

  1. Nie mam pojęcia co może się stać z Venn ! Ale rozdział b. fajny ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra!!! rozdział,oczywiście. Yeah, Jestem 2!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajowe! ale o co chodziło Maxowi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tego zdradzić nie mogę :D Dowiecie się prawdopodobnie w następnym rozdziale z perspektywy Clary.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. A która użytkowniczka była blisko??
    A właśnie genialny ten nowy szablon - o wiele fajniejszy od starego!
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smooth Moonlight była blisko, ale to nadal nie było to.

      Usuń

Lepiej tego nie rób!tluczone_szklo.ogg

Obserwatorzy